Pułkownik podejrzany o szpiegostwo trafi na trzy miesiące do aresztu – zdecydował w piątek po południu Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie. Marek Biernacki, były minister sprawiedliwości po posiedzeniu sejmowej komisji ds. służb specjalnych potwierdził: zatrzymani w środę mężczyźni pracowali dla Rosji.
– To był celny strzał polskich służb w GRU – stwierdził Biernacki po wyjściu z sali obrad. GRU to rosyjski wywiad wojskowy. Mniej więcej w tym samym czasie Wojskowy Sąd Okręgowy rozstrzygał o losach pułkownika zatrudnionego w jednym z departamentów ministerstwa obrony. Skład orzekający uznał, że najbliższe trzy miesiące spędzi on w areszcie. Wobec podejrzewanego o szpiegowanie dla Rosjan prawnika również zarządzono trzymiesięczny areszt.
Obydwaj mężczyźni zostali zatrzymani w środę przez agentów ABW. Pracownik warszawskiej kancelarii Stanisław Sz. posiada podwójne obywatelstwo. Według mediów miał brać udział w posiedzeniach sejmowych komisji na temat m.in. paliw i energetyki. – Usłyszał zarzut szpiegostwa na rzecz obcego państwa, za co grozi kara od roku do dziesięciu lat więzienia – mówił dziś rano Zbigniew Jaskólski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
Zatrzymany pułkownik był pracownikiem MON. Na razie nie wiadomo, jakie informacje mogli przekazywać Rosjanom podejrzani.
Śledczy nie mówią o zatrzymanych zbyt wiele. Tłumaczą to wyjątkowo delikatną materią śledztwa.
Wiadomo, że pułkownik od dwóch miesięcy był obserwowany przez SKW, a zebrane przeciw niemu dokumenty okazały się wystarczające do zatrzymania. – Działania służb kontrwywiadu w tej sprawie oceniam bardzo wysoko – podkreśla Tomasz Siemoniak, wicepremier i minister obrony. W podobnym tonie wypowiada się premier Ewa Kopacz.
W piątek po południu sprawą podejrzanych o szpiegostwo zajmowała się sejmowa komisja ds. służb specjalnych. Z posłami rozmawiali szefowie ABW i SKW.
autor zdjęć: Bogusław Politowski
komentarze