Z Ukrainy do Polski przyleciało dziś 149 osób polskiego pochodzenia. Są to mieszkańcy Mariupola i Donbasu, czyli rejonów ogarniętych konfliktem zbrojnym. Repatrianci do kraju przetransportowani zostali na pokładach wojskowych samolotów. Na lotnisku w Malborku spotkali się z premier Beatą Szydło i ministrem obrony Antonim Macierewiczem.
Operację ewakuowania Polaków z terenów objętych walkami na Ukrainie zorganizowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Dzisiaj rano na Ukrainę poleciało pięć wojskowych samolotów. Cztery średnie transportowce C-295M CASA z 8 Bazy Lotnictwa Transportowego z podkrakowskich Balic i jeden Hercules C-130 z 33 Bazy w Powidzu. Na Ukrainę polecieli także ratownicy medyczni oraz kilkunastu żołnierzy Żandarmerii Wojskowej z psami. Dowódcą misji jest płk pil. Krzysztof Cur, dowódca 8 Bazy.
Samoloty lądowały na ukraińskim lotnisku w Zaporożu, 180 kilometrów od rejonu, w którym znajdują się pozycje separatystów. Tam na pokład wojskowych maszyn wsiadło 149 osób. To przede wszystkim mieszkańcy Mariupola oraz przylegających do niego rejonów pierszotrawniewskiego, wołodarskiego i nowoazowskiego. – Od kilkunastu dni wzdłuż całej tzw. linii rozgraniczenia dochodzi do incydentów zbrojnych, głównie prowokowanych przez stronę separatystyczną. Znów używa się ciężkiej broni i znów giną ludzie – mówi Marcin Ogdowski, korespondent wojenny, regularnie pracujący na Ukrainie. – Aktywizacja dotyczy również południowego odcinka frontu, który przebiega kilkanaście kilometrów od obrzeży Mariupola – dodaje.
Wśród ewakuowanych są rodziny polskie oraz rodziny mieszane, gdzie przynajmniej jedna osoba ma polskie korzenie. Wielu z nich ma Kartę Polaka. W grupie repatriantów jest ok. pięćdziesięciorga dzieci.
– W Zaporożu, gdzie około trzech godzin trwał załadunek, ewakuowani, po wcześniejszym sprawdzeniu, wsiedli na pokład czterech samolotów C-295M. Każdy mógł zabrać ze sobą bagaż, którego waga nie przekraczała 70 kg. Ładunki zostały zapakowane do Herculesa – mówi kpt. Włodzimierz Baran, rzecznik prasowy 3 Skrzydła Lotnictwa Transportowego. Samoloty startowały z Zaporoża co piętnaście minut, by po trzygodzinnym locie dotrzeć do Polski.
Pierwsza maszyna z czterdziestoma pasażerami na pokładzie wylądowała na lotnisku wojskowym pod Malborkiem o godzinie 18.07. Tam też Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zorganizowało dodatkowe przejście graniczne. Zgodnie z prawem przesiedlone osoby polskiego pochodzenia zostaną objęte półrocznym programem adaptacyjnym. Będą miały gwarantowaną opiekę zdrowotną oraz możliwość uczestnictwa w kursach zawodowych i językowych. Dzieci będą chodziły do szkoły. Repatrianci mogą otrzymać także pozwolenia na pobyt stały w Polsce. Zezwolenie to zrównuje cudzoziemców z obywatelami Polski we wszystkich uprawnieniach poza prawem politycznym.
Na wojskowym lotnisku w Malborku przesiedleńcy spotkali się z premier Beata Szydło i ministrem obrony Antonim Macierewiczem.
Sprowadzenie do kraju osób polskiego pochodzenia jest wynikiem uchwały rządu. W październiku zdecydowano, że do kraju będą mogły wrócić osoby pochodzenia polskiego i członkowie ich rodzin, które zamieszkują region Mariupola.
Podobną operację repatriacyjną polskie władze przy pomocy wojska prowadziły w styczniu 2015 roku. Wówczas do Polski z Donbasu przyjechało około 120 osób polskiego pochodzenia.
autor zdjęć: ppor. Robert Suchy /DKS MON
komentarze