Aby zdobyć kwalifikacje młodszego nurka, muszą zejść pod wodę na głębokość 20 metrów. Kilkunastu kursantów z marynarki wojennej, wojsk lądowych, a nawet sił powietrznych przechodzi właśnie ostatni etap szkolenia. Nurkują w Zatoce Gdańskiej, schodząc pod wodę z pokładu trałowca ORP „Mamry”.
– Zaplanowaliśmy dwa wyjścia na morze, a gdyby nie dopisała pogoda mamy też termin rezerwowy. Na pokład okrętu weszli kursanci oraz instruktorzy z Ośrodka Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego, a także zabezpieczający nurkowanie lekarz – mówi kmdr por. Piotr Sikora, dowódca 13 Dywizjonu Trałowców w Gdyni. ORP „Mamry” zabierał ich na Zatokę Gdańską wczoraj i dziś. – Dla szkolących się to ostatni etap kursu, który umożliwi im zdobycie kwalifikacji młodszego nurka – dodaje ppor. mar. Michał Drabarczyk z gdyńskiego ośrodka.
W zajęciach bierze udział 16 wojskowych. Większość z nich służy w marynarce wojennej i wojskach lądowych, ale jest też kursant reprezentujący siły powietrzne. Do tej pory uczyli się w salach wykładowych i basenach ośrodka. Nurkowali też w Bałtyku, ale blisko brzegu i na niewielkich głębokościach. Teraz są poddawani najważniejszej próbie. – Każdy z nich musi zejść 20 metrów pod powierzchnię morza. Jeśli zdobędą kwalifikacje młodszego nurka, będą mogli wykonywać zadania na takiej właśnie głębokości – wyjaśnia ppor. mar. Drabarczyk i dodaje, że dla początkujących to spore wyzwanie. – Nurkowanie pod dachem i w Bałtyku to dwie zupełnie inne sprawy. Widoczność pod powierzchnią morza jest dużo gorsza, stosunkowo szybko robi się tam ciemno, zwłaszcza podczas pogody takiej, jaką mamy obecnie – podkreśla ppor. mar. Drabarczyk.
W czasie nurkowania kursanci korzystają przede wszystkim ze sprzętu przewodowego. – Z pokładem okrętu są połączeni za pomocą tak zwanej wiązki nurkowej – zaznacza ppor. Drabarczyk. Składa się ona z kilku przewodów, które zapewniają nurkowi dostęp powietrza, światło czy łączność radiową. Działa ona na zasadzie CB. Do nurka docierają słane z pokładu komunikaty. A ten może na nie odpowiedzieć. W wiązce znajduje się też przewód kamery, montowany na hełmie tuż przy oświetleniu, a także przewód zwany pneumo, dzięki któremu instruktorzy mogą sprawdzić, jak głęboko znajduje się nurek. W ten przewód tłoczy się powietrze i obserwuje odpowiednie wskaźniki. – Używając pneumo nurek może też napompować różnego rodzaju pontony wypornościowe, w sytuacji awaryjnej zaś wsadzić jego końcówkę pod kryzę i oddychać dostarczanym tą drogą powietrzem – tłumaczy ppor. mar. Drabarczyk. Wiązka nurkowa nie jest strukturą zamkniętą. – Istnieje możliwość uzupełnienia jej o kolejne przewody, choćby wąż tłoczący do kombinezonu ciepłą wodę – dodaje oficer.
Oczywiście kandydaci na młodszych nurków schodzą pod wodę również bez jakiejkolwiek uwięzi. – Podczas kursu muszą w sumie odbyć 15 godzin nurkowania w sprzęcie przewodowym i tyle samo w sprzęcie autonomicznym – mówi ppor. mar. Drabarczyk. Kiedy zejdą na wymaganą głębokość, czeka ich już tylko egzamin końcowy.
Żołnierze, którzy zdobędą kwalifikacje młodszego nurka, będą się mogli zajmować między innymi zwiadem, poszukiwaniem różnego rodzaju obiektów zalegających pod wodą, kontrolą kadłubów jednostek pływających. Stopień ten stanowi też wstęp do zdobywania wyższych kwalifikacji. Żołnierze, którzy go mają, mogą rozpocząć kurs na stopień nurka jednej z kilku specjalizacji, na przykład inżynierii lub nurka minera. Kolejny szczebel to stopień starszego nurka. Ośrodek Szkolenia Nurków i Płetwonurków Wojska Polskiego prowadzi kursy dotyczące każdej z wymienionych specjalizacji.
autor zdjęć: W. Kawczyński
komentarze