Dwie kompanie czołgów z 10 Brygady Kawalerii Pancernej szkoliły się w szwajcarskim centrum symulatorów czołgów Leopard. Pancerniacy ćwiczyli taktykę, obronę i atak. - W ciągu trzech tygodni oddali ponad pięć tysięcy strzałów z amunicji armatniej oraz 12 tysięcy serii z karabinu maszynowego – mówi porucznik Andrzej Kotwis, który odpowiadał za realizację zajęć.
Szwajcarskie centrum symulatorów Mechanised Training Centre (MTC) mieści się w miejscowości Thun. Jest wyposażone w elektroniczny, taktyczno - ogniowy trenażer czołgu Leopard WE dla załóg czołgów (ELSA), trenażer wieży czołgu (turret trainer) oraz trenażer przedziału bojowego dla działonowych i dowódców (laser cabin). Żołnierze mogą tam korzystać również z symulatorów: elektronicznego, na którym ćwiczą kierowcy czołgów (FASPA) oraz przeznaczonego do szkolenia dowództwa i sztabu (ELTAM). Wszystkie urządzenia są zintegrowane w jedną platformę informatyczną. Dzięki temu mogą się szkolić nie tylko członkowie poszczególnych załóg, ale również całe plutony czołgów Leopard.
Pancerniacy, którzy do Polski wrócili w lipcu, spędzili w centrum trzy tygodnie. W tym czasie mieli zajęcia z taktyki, ataku i obrony. Wszystkie zadania opracował porucznik Andrzej Kotwis, który jednocześnie odpowiadał za realizację szkolenia. – Zaczęliśmy od rzeczy prostych, z czasem poziom trudności wzrastał. Najpierw symulowany był marsz pojazdów, później zbliżenie się do przeciwnika, zajęcie odpowiedniego punktu i rozpoczęcie działań – mówi.
Każda z załóg czołgów (dowódca, ładowniczy działonowy oraz kierowca) miała do dyspozycji jeden symulator. Wokół urządzenia były ustawione specjalne ekrany, na których wyświetlano symulację terenu. Załogi nie widziały się bezpośrednio, ale widziały swoje położenie na ekranach. W ten sposób można było przeprowadzić wspólne działania. – Zajęcia na symulatorach dużo nam dały. Przede wszystkim ze względu na duże urealnienie sytuacji. Na pewno dzięki tym manewrom czujemy się dużo pewniej. Poza tym, dzięki monitorowaniu przez system działań żołnierzy, możliwe było odnalezienie ewentualnych błędów i ich natychmiastowe korygowanie – zauważa porucznik Kotwis.
Podczas pobytu w MTC Thun czołgiści ćwiczyli też strzelanie z amunicji armatniej. Jak zapewnia porucznik Kotwis, przy oddawaniu strzałów w symulatorze czołgiści przestrzegali procedury jakie obowiązują na poligonie. – Amunicję trzeba było najpierw załadować, wystrzelić, a później czekać na odrzut armaty – mówi.
Podczas ćwiczeń żołnierze wystrzelili łącznie 5484 sztuk amunicji armatniej oraz wykonali 12601 serii z karabinu maszynowego. – To bardzo dużo, gdyż w czasie jednego dnia na poligonie, do strzelań czołgowych wykorzystujemy mniej więcej 50 sztuk.
Porucznik dodaje, że to jedna z najważniejszych zalet prowadzenia zajęć z wykorzystaniem symulatorów. – Ćwiczenie jest nie tylko efektywniejsze, ale też dużo tańsze, gdyż odchodzą nie tylko koszty działań na poligonie, ale też sama
eksploatacja pojazdów – wyjaśnia.
Mimo, że Szwajcarzy nie ćwiczyli razem z pancerniakami, przez cały czas wspierali ich merytorycznie. – Szwajcarskie Leopardy (czołg w wersji 2WE – przyp. red.) nieco się różnią od naszych. Mają na przykład ulepszony system
termowizji, ale to akurat było dla nas ułatwieniem – zauważa.
Polsko-szwajcarska współpraca szkoleniowa rozpoczęła się w marcu tego roku. Wówczas do Thun wyjechała pierwsza grupa czołgistów. Ich zmagania obserwował gen. dyw. Jarosław Mika. – Ośrodek w Thun daje nam duże możliwości szkoleniowe, nie tylko dla załóg czołgów, ale również dla żołnierzy rozpoznania czy artylerii. Tego typu szkolenie to doskonała możliwość uatrakcyjnienia służby wojskowej, jako takiej – mówił wówczas dowódca 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej.
autor zdjęć: arch. 11DKPanc
komentarze