Wcześnie rano nad Wislandią pojawiły się samoloty nieprzyjaciela, a ciężki sprzęt przejechał granice lądowe kraju. Wojska Wislandii stanęły do obrony. Według takiego scenariusza ćwiczyli żołnierze 1 Warszawskiej Brygady Pancernej z Wesołej. Na poligonie w Nowej Dębie szkolili się m.in. artylerzyści i saperzy.
Żołnierze z Wesołej spędzili na poligonie cały maj. Ćwiczenia były przygotowaniem do wrześniowych manewrów „Lampart ’17” i „Dragon ’17”. – W Nowej Dębie rotacyjnie szkoliło się około tysiąca żołnierzy, m.in. artylerzyści i saperzy – mówi ppłk Piotr Terebus, szef szkolenia 1 Brygady Pancernej. – Poziom zdolności kompanii sprawdził dowódca 1 Batalionu Zmechanizowanego.
Saperzy idą pierwsi
Jako pierwsi na poligon przyjechali saperzy z 1 Brygady Pancernej. Na poligonie spędzili dwa tygodnie, ale ich szkolenie rozpoczęło się już w jednostce. – Na początku, jeszcze w swoim garnizonie, żołnierze szkolą się w stawianiu pojedynczych przeciwpancernych min i pól minowych z użyciem min i zapalników ćwiczebnych. Ten etap nauki kończy się egzaminem teoretycznym i praktycznym. Ci, którzy go zdadzą, mogą wziąć udział w kolejnych częściach ćwiczenia – mówi kpt. Robert Burlikowski, dowódca kompanii saperów.
Na poligonie saperzy szkolą się, używając zarówno min ćwiczebnych, jak i bojowych. – Ostatnim i najtrudniejszym elementem szkolenia saperskiego jest robienie przejść w polach minowych sposobem ręczno-wybuchowym – mówi kpt. Burlikowski. Oznacza to, że żołnierze czołgają się po zaminowanym terenie, każdy z nich jest wyposażony w zestawy do oznakowania stref niebezpiecznych, m.in. taśmy saperskie, kostki trotylu i blok detonujący. – To wszystko łączy się razem lontem detonującym w jedną sieć. Po wykryciu wszystkich min na przejściu, sieć jest łączona i z bezpiecznej odległości odpalana. Możemy w ten sposób zrobić przejście na około 6 metrów szerokości w czterorzędowym polu minowym – wyjaśnia saper. Saperzy odminowują dany obszar, po którym mogą bezpiecznie przejść inni żołnierze.
– Większość moich żołnierzy tylko utrwalało wiedzę. Ale i tak szkolenie jest dla nas bardzo ważne, bo w ten sposób możemy ćwiczyć jedynie raz w roku – mówi kpt. Burlikowski. Oficer zaznacza, że podczas takich ćwiczeń bardzo ważne jest bezpieczeństwo. – Nawet, gdy żołnierze używają min ćwiczebnych, trzeba stosować te same warunki bezpieczeństwa, co przy minach bojowych. To sprawia, że saperzy wyrabiają w sobie nawyki, które w sytuacji bojowej mogą uratować im życie – dodaje dowódca.
Pułapka na wroga
Na poligonie w Nowej Dębie swoje umiejętności sprawdzali również żołnierze dwóch kompanii batalionu zmechanizowanego. Przywieźli kilkadziesiąt sztuk ciężkiego sprzętu, głównie bojowe wozy piechoty i samobieżne haubice 2S1 Goździk. – Na poligonie byliśmy dwa tygodnie i szkoliliśmy się przede wszystkim z taktyki i kierowania ogniem – mówi por. Bartłomiej Taszyński, który dowodził jedną z kompanii. Żołnierze ćwiczyli natarcie, likwidację skażeń i marsz z ubezpieczeniem. – Dla większości to były nowe zadania. 90% kompanii to młodzi ludzie, mający za sobą niecałe dwa lata w wojsku – mówi por. Taszyński, który doświadczenie zdobywał m.in. jako dowódca plutonu piechoty zmotoryzowanej w Afganistanie.
Podczas zajęć podwładni porucznika Taszyńskiego ćwiczyli też techniki zabezpieczenia terenu. – Przygotowaliśmy zasadzki i pułapki, które mają spowolnić pododdziały przeciwnika – wyjaśnia dowódca. – Teren na posterunkach obserwowali też snajperzy, celowniczy ręcznego granatnika przeciwpancernego RPG i strzelcy z karabinami maszynowymi – dodaje porucznik. Wojskowi ćwiczyli także maskowanie wozów i swoich stanowisk obserwacyjnych.
Żołnierze z Wesołej we wrześniu sprawdzą się w ćwiczeniach „Dragon ’17” – największych w tym roku manewrach polskiego wojska. W przedsięwzięcie będą zaangażowane wszystkie rodzaje sił zbrojnych: wojska lądowe, siły powietrzne, marynarka wojenna, wojska specjalne, a także wojska obrony terytorialnej. Prawdopodobnie do polskich żołnierzy dołączą też wojskowi z NATO i państw partnerskich.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze