Szybkość ma znaczenie i stała się znakiem firmowym 12 Dywizji. Nie tylko w natarciu, ale przede wszystkim podczas podejmowania decyzji, w dowodzeniu, działaniu, przepływie informacji – m ó wi gen. dyw. Rajmund Andrzejczak, dow ó dca szczecińskiej jednostki. Dziś w mieście odbywają się uroczystości związane ze świętem 12 DZ.
W południe na Wałach Chrobrego w Szczecinie odbędą się uroczystości związane ze świętem 12 Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej. Po mszy świętej rozpocznie się uroczysty apel połączony z ceremonią wręczenia sztandaru i defilada pododdziałów i sprzętu wojskowego 12 DZ. Potem mieszkańców Szczecina czekają atrakcje, m.in. pokaz dynamiczny, prezentacja sprzętu i uzbrojenia „dwunastki”, a także turniej siłacza i turniej karate o puchar dowódcy 12 Dywizji Zmechanizowanej.
Do tej pory na uroczystościach 12 Dywizji Zmechanizowanej „w zastępstwie” brał udział sztandar 12 Batalionu Dowodzenia Ułan ó w Podolskich. Jak to możliwe, że dow ó dztwo 12 DZ nie miało swojego sztandaru?
Gen. dyw. Rajmund Andrzejczak: Szczerze mówiąc, było to jedno z pierwszych pytań, jakie sobie tutaj zadałem. Podjąłem decyzję, że trzeba to zmienić. Stanie się to dzisiaj, podczas uroczystości związanych ze świętem jednostki. To nasza inicjatywa, ale dar społeczeństwa. Nieocenioną pomoc otrzymaliśmy od prezydenta Szczecina, który jest zresztą honorowym żołnierzem 12 Dywizji Zmechanizowanej, wsparli nas też inni sponsorzy. W sprawach formalnych pomógł nam poseł Michał Jach, przewodniczący sejmowej Komisji Obrony Narodowej i efekt jest taki, że dziś na Wałach Chrobrego podczas naszego święta w sztandar zostaną wbite gwoździe. Sam sztandar to oczywiście misterne rękodzieło, wyhaftowane przez artystów z Poznania. Wszyscy będą mogli go już wkrótce zobaczyć.
Jeżeli sztandar ma oddawać ducha jednostki, to patrząc na Pańskich żołnierzy, powinno się na nim znaleźć hasło „Speed is key”.
Wcale tak nie mówimy (śmiech). Po prostu tak działamy, bo szybkość ma znaczenie i stała się znakiem firmowym dywizji. Nie tylko w natarciu, ale przede wszystkim podczas podejmowania decyzji, w dowodzeniu, działaniu, przepływie informacji. Tak się dziś dzieje w 12 Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej. A co do sztandaru, to są na nim wyszyte miejsca bitew, miejsca gdzie powstawały nasze jednostki, ważne daty.
Czy po roku na czele 12 Dywizji jest Pan już gotowy do podsumowań ?
Gdy w maju ubiegłego roku obejmowałem dowodzenie 12 DZ, przyjąłem strategię rozwoju jednostki. W mojej wizji dowodzenia nie chodzi tylko o liczbę dni na poligonie i limity amunicji, ale coś znacznie głębszego. Efektem są sukcesy. To, co wczoraj było zadaniem i wyzwaniem, dzisiaj się spełnia, a jutro będzie już standardem. I nie przesadzam, tak się dzieje. Mam tu masę fantastycznych ludzi, którzy mnie inspirują. Daleki jestem od wielkich podsumowań, ale idziemy do przodu. Robimy to nie dla siebie, ale dla tych, którzy przyjdą tu po nas. Bo w takiej strukturze jak dywizja, działania planuje się na wiele miesięcy do przodu. Efektów tego, co się dzieje teraz w dywizji my już pewnie nie zobaczymy, tylko ci, którzy tu trafią po nas.
Jakie są plany „Dwunastki” ?
Naszym priorytetem jest szkolenie w zakresie działań połączonych. Wiemy, że samodzielne istnienie związków taktycznych to już przeszłość. Skuteczne są dopiero operacje połączone. I to nasz priorytet. Druga sprawa to rozwijanie systemu dowodzenia. Informacja musi być dostarczana na czas i do odpowiedniej osoby. Kolejna to współpraca międzynarodowa w kategoriach szkoleniowych. W 2018 roku odbędzie się „Anakonda” i już się do niej przygotowujemy w środowisku międzynarodowym i działaniach połączonych we współpracy z lotnictwem i Międzynarodowym Korpusem Północno-Wschodnim, który daje nam niesamowite możliwości rozwoju w międzynarodowej skali działania. Kolejna sprawa to przywództwo: oficerów i podoficerów. Rozmawiamy o tym, jak znaleźć, kształcić, motywować i kreować liderów. To trudne, bo na to nie da się zrobić konspektu. Ale chcemy mieć prawdziwych przywódców. Ostatnia sprawa to modernizacja. Nie mamy bezpośredniego wpływu na sprzęt, który dostajemy, ale staramy się jak najszybciej wiedzieć o tym, co dostaniemy i tak się przygotowywać, aby ten sprzęt od razu działał. Tak było z systemami przeciwlotniczymi, tak przygotowujemy sobie już ludzi i szkolenie do przyjęcia RAK-ów.
A współpraca z cywilami? Mam wrażenie, że „dwunastka” wyszła do ludzi nie tylko na paradach, ale i na ćwiczeniach.
Relacje ze społeczeństwem są niezwykle ważne, bo przecież w przypadku ewentualnego konfliktu trzeba będzie działać w środowisku cywilnym. A wtedy wsparcie ludzi będzie niezwykle cenne. Budujemy to przez zwykłe gesty. Mój żołnierz widzi, że jadąc Rosomakiem macham rękę do dzieci i robi za mną to samo. Biblioteka w małej wsi dostała od nas dwa samochody książek. To wszystko jest niezwykle potrzebne. W te działania wpisuje się oczywiście pokaz sprzętu podczas święta Dywizji. Zarówno nasze ćwiczenia, jak i wygląd, mundur, świadczą o nas i budują nasz wizerunek. Dajemy społeczeństwu informację o tym, co robimy, żeby czuło się bezpieczne i miało świadomość, że jego pieniądze są sensownie wydawane.
autor zdjęć: por. Błażej Łukaszewski
komentarze