moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

„Polska Zbrojna Historia”. Ta opowieść naprawdę wciąga

Robimy stop-klatkę i wielką panoramę dziejów polskiego oręża oglądamy przez szkło powiększające, zatrzymując się na istotnych, ciekawych, czy wyjątkowych szczegółach – mówi Anna Putkiewicz, redaktor naczelna kwartalnika „Polska Zbrojna Historia”. Nowy tytuł dostępny jest już w salonach Empik oraz punktach sprzedaży Poczty Polskiej.



Na rynku dostępny jest już nowy tytuł „Polska Zbrojna Historia”, którego Pani jest inicjatorką i redaktor naczelną. Skąd pomysł na takie wydawnictwo?


Anna Putkiewicz: Uważam, że wiedząc więcej żyjemy bardziej świadomie. Znajomość historii zdecydowanie poszerza horyzonty, chcielibyśmy też, by wprost przekładała się na szacunek do polskiego munduru i na coś co pięknie nazywa się „miłowaniem ojczyzny”. To właściwy czas na taki tytuł. Z Ministerstwa Obrony Narodowej wciąż płynie mocny sygnał jak istotną rolę w kształtowaniu świadomości i pamięci społecznej odgrywa polityka historyczna. Aktywność ministerstwa w tym zakresie nie ma sobie równych w dotychczasowej historii. Ten sygnał rezonuje społecznie. Czytelnicy szukają takich treści. Popatrzmy choćby na uroczystości wojskowe, przypomnijmy sobie pogrzeb „Łupaszki”. Tak wielka frekwencja nie wynika przecież z powodów towarzyskich. To potrzeba wspólnego przeżywania spraw najważniejszych, wyrażenia swojego stosunku do rodzimej historii.  Na pewno pociągające jest też piękno wojskowego ceremoniału i obecność polskiego munduru. Boleję nad tym, że oficer w pełnym umundurowaniu to rzadki widok na naszych ulicach. Wystarczy przejrzeć stare albumy, by wiedzieć o czym mówię. Dzieje orła wojskowego, tradycje munduru, tajemnice wojskowego ceremoniału – tym wszystkim zajmują się na naszych łamach specjaliści.


Co jeszcze będzie wyróżniało „Polskę Zbrojną Historia” spośród innych dostępnych w kioskach tytułów?

Mocną stroną naszego magazynu jest rozbijanie stereotypowego, szkolnego podejścia do tematu. Robimy stop-klatkę i wielką panoramę oglądamy przez szkło powiększające, zatrzymując się na istotnych, ciekawych, czy wyjątkowych szczegółach. Czytelnik stoi w środku, w centralnym miejscu i musi sobie poradzić z wszystkimi armiami, generałami, pułkownikami, rotmistrzami, których mu przyprowadzamy. Z szykiem bitewnym, uzbrojeniem, strategią czy geopolityką. Ma mieć z tej lektury pożytek. Zrozumieć, zapamiętać, może przeżyć, pokusić się o naszą polską skłonność do budowania historii alternatywnej. Czemu nie? A później spróbować inaczej stanąć na polskiej ziemi. Jako pełnoprawny spadkobierca. Brzmi patetycznie, ale to jest właśnie nasza misja.

Na rynku wydawniczym funkcjonują znakomicie wydawane dodatki historyczne. Czy potrzebny jest kolejny?

Nie zamierzamy z nimi konkurować. „Polska Zbrojna Historia” wypełnia lukę między zasłużoną, blisko stuletnią, stricte naukową „Belloną” a działami historycznymi w miesięczniku „Polska Zbrojna” i na portalu polska-zbrojna.pl. Portal powiększył swoje portfolio tematów o ten dział. Zachęcam, by tam zaglądać, jest realizowany na bardzo wysokim poziomie. Nasze wydawnictwa, w tym także popularne historyczne jednodniówki Wojskowego Instytutu Wydawniczego, zyskały nową grupę czytelników. Chcemy zagospodarować to zainteresowanie.

Do kogo zatem kierowany jest kwartalnik?

Nasz czytelnik nie ma określonego wieku ani zawodu. Ma jednak coś, co nas z nim łączy – tożsamość, ciekawość i cierpliwość. I jest wymagający. Warto się więc dla niego postarać. Duża część nakładu trafi do studentów, licealistów, kadry oficerskiej, do młodych ludzi. Z nadzieją na ich edukację i formowanie postaw. Liczę, że już po zwyczajowym przekartkowaniu czytelnik wie, że „Polska Zbrojna Historia” nie aspiruje do bycia jedynie lekką i łatwą lekturą, ale na pewno przyjemną i gwarantuję, że wzbogacającą.

Każde pismo jest tak dobre, jak mocny jest poczet jego autorów. Kogo udało się Pani namówić do współpracy?

Magazyn nie jest tworzony siłami dziennikarzy. To rodzaj katedry historii wojskowości, ale bez mentorskiego zadęcia, bez dydaktycyzmu. Poszukując autorów publikacji, celujemy w środek tarczy. Jesteśmy przecież blisko źródła, mamy dostęp do kadry naukowej wyższych uczelni wojskowych, to świetni specjaliści. Współpracujemy ze znakomitymi muzealnikami – mam tu na myśli szczególnie Muzeum Wojska Polskiego. Współpracujemy z historykami z Akademii Sztuki Wojennej, Wojskowej Akademii Technicznej, polskich uniwersytetów. Oczywiście korzystamy z kompetencji historyków Instytutu Pamięci Narodowej. Podkreślam, że te uznane nazwiska piszą dla czytelnika, który nie zajmuje się profesjonalnie historią. Uważam, że ktoś, kto zadaje sobie trud poznawania historii swojego państwa i wydaje na to pieniądze, powinien zostać doceniony – kompetencjami i warsztatem autorów, a także artyzmem wykonania całości.

Dużo Pani mówi o znaczeniu tradycji.

To podstawa. W międzywojniu Sztab Generalny Wojska Polskiego razem z ministerstwem wydawały ponad dwieście tytułów wojskowych, w tym np. popularny wówczas „Przegląd Kawaleryjski”, czy „Przegląd Wojskowo-Techniczny”. Były uznawane i cytowane w Europie. Jako publicyści przewijali się tam najznamienitsi wojskowi i uczeni. Dlaczego nie mogłoby być tak dzisiaj? Polacy czują głód swojej historii, choć często mają do niej stosunek ambiwalentny. Albo są rozkochani w naszym romantyzmie, który dodajmy jest przemitologizowany, nie trzymamy znów tak bardzo głowy w chmurach. Albo chcą zerwać z rzekomo destrukcyjnym, wiecznym „rozdrapywaniem ran”, kontestując zasadność dochodzenia do prawdy, ot choćby w historii powojennej. Błędem w mojej ocenie jest odrzucanie naszej historii, bo nie jest utkana spektakularnymi podbojami, zwycięstwami. Jest w swej istocie rzeczywiście martyrologiczna i nie da się jej podrasować w Photoshopie. Ale jest nasza. Taka jaka jest. Jej wartością jest prawda. Wartością też jest męstwo naszych żołnierzy, ich umiejętności wojskowe. Nigdy niekwestionowane.

Czy zaproszenie do współpracy naukowców nie spowoduje, że pismo będzie hermetyczne, napisane nieprzystępnym językiem, po prostu za trudne?

Wie Pan kto jest w stanie zakłopotać profesora historii? Jedynie dziecko. Swoim bezkompromisowym, bezwzględnym i powtarzalnym pytaniem „dlaczego”. To jedno pytanie wciąga jak wir. I generuje najlepsze odpowiedzi. A dziecko szuka jedynie praprzyczyny zdarzeń. Okazuje się, że prostolinijna ciekawość dziecka przerasta możliwości uczonych dorosłych. Bo w pewnym momencie wchodzi złożoność zmiennych, pojawia się kwestia przypadków, niuansów i niedostatków ludzkiej natury. Czegoś co nazywa się geopolityką. Przykładem naszego podejścia do tematu jest choćby sekwencja poświęcona Błękitnej Armii generała Hallera i powstaniu wielkopolskiemu. Nic po łebkach. Dobór pierwszoligowych autorów i temat ukazany z kilku perspektyw. To wszystko podkreślone piękną grafiką, nieprzypadkowym doborem zdjęć. Po lekturze zaczynamy się orientować w tamtym kawałku historii, jesteśmy też przygotowani na więcej. Znamy odpowiedź na pierwsze pytanie „dlaczego”, wiemy też „kto, kiedy i gdzie”. Zaczynamy rozumieć, co naprawdę tam zaszło. A przecież zaszły tam rzeczy kapitalne.

Większość Polaków na hasło „powstanie wielkopolskie” bez namysłu odpowiada „jedyne zwycięskie”...

Odeszliśmy od posługiwania się takimi pustymi kalkami. Wolimy pokazywać ludzi, którzy przekierowali bieg zdarzeń. Nie pomnikowe symbole, ale pełnokrwiste postacie. Na łamach „Polski Zbrojnej Historia” widzimy ich twarze, zdjęcia, dokumenty, osobiste wspomnienia. Oto niespieszni z natury Wielkopolanie objawili swe skuteczne, ba! imponujące oblicze – wojskowy spryt. Cała akcja majora Palucha przed ratuszem, ogrywanie wojskowej pruskiej administracji do końca i brawurowy atak na Ławicę. Pierwszy łup wojenny, który ustawia naszą eskadrę na lata. Miny polskich lotników na zdjęciach… Obrazy jak z kina akcji. A potem pierwsza przysięga na poznańskim rynku, polskie wojsko po ponad 120 latach niewoli, klęczy słuchając mszy.

O czym będziemy mogli przeczytać w następnym numerze?

Drugi numer poświęcimy arcyciekawemu zagadnieniu jakim jest m.in. architektura militarna i zagadnienia obrony miast, fortów, obiektów. Rozmawiałam już z jednym z najlepszych znawców tematu w Polsce i czekam m.in. na tekst o fortyfikacjach na West Point. Chcemy przybliżyć postać Tadeusza Kościuszki z innej perspektywy. Wydaje mi się, że czasami mamy tendencję do czegoś w rodzaju „spoczciwiania” naszych bohaterów, stają się zakładnikami naszych sympatycznych skądinąd sentymentów. Myślę, że taki los spotkał m.in. właśnie Kościuszkę. Znów kalki: bohater spod Racławic, Maciejowice, kosynierzy... A przecież jego stosunek do etosu żołnierza był odrębny już podczas składania przysięgi. On pierwszy spersonalizował ten akt: „Ja, Tadeusz Kościuszko”, zastawił publicznie w imię polskiej wolności sławę swego rodu, cześć swego nazwiska, za tym poszli jego żołnierze. Przytaczam to nie bez powodu. Tak właśnie w redakcji myślimy o pokazywaniu wojska na przestrzeni dziejów. Owszem, istotą wojska jest jego karna, zdyscyplinowana masowość, ale jednocześnie przecież siłą tej „masy” jest zbiór indywidualności. I to jest właśnie najpiękniejsze w tej historii. Bądźmy jej ciekawi.


„Polska Zbrojna Historia” to kwartalnik traktujący o dziejach Wojska Polskiego i historii oręża polskiego. Wydawcą jest Wojskowy Instytut Wydawniczy, a redaktorem naczelnym Anna Putkiewicz. W czerwcu 2017 roku ukazał się jego pierwszy numer. Pismo dostępne jest w salonach Empik oraz punktach sprzedaży Poczty Polskiej. Dystrybuowane jest także w ramach resortu obrony narodowej – do jednostek wojskowych, muzeów, uczelni wyższych i instytucji MON.

rozmawiał Maciej Chilczuk

dodaj komentarz

komentarze


Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
 
Pożegnanie z Żaganiem
Nasza broń ojczysta na wyjątkowej ekspozycji
Mniej obcy w obcym kraju
Szwedzki granatnik w rękach Polaków
„Jaguar” grasuje w Drawsku
Czworonożny żandarm w Paryżu
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
„Siły specjalne” dały mi siłę!
Ostre słowa, mocne ciosy
Użyteczno-bojowy sprawdzian lubelskich i szwedzkich terytorialsów
Polskie „JAG” już działa
Ogień Czarnej Pantery
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Trzy medale żołnierzy w pucharach świata
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Więcej pieniędzy za służbę podczas kryzysu
Trudne otwarcie, czyli marynarka bez morza
Olimp w Paryżu
Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
Selekcja do JWK: pokonać kryzys
Karta dla rodzin wojskowych
Sejm pracuje nad ustawą o produkcji amunicji
Aplikuj na kurs oficerski
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Zyskać przewagę w powietrzu
Bój o cyberbezpieczeństwo
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zmiana warty w PKW Liban
„Feniks” wciąż jest potrzebny
Terytorialsi zobaczą więcej
Rekordowa obsada maratonu z plecakami
Polsko-ukraińskie porozumienie ws. ekshumacji ofiar rzezi wołyńskiej
Donald Tusk po szczycie NB8: Bezpieczeństwo, odporność i Ukraina pozostaną naszymi priorytetami
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Transformacja wymogiem XXI wieku
Jak Polacy szkolą Ukraińców
„Szczury Tobruku” atakują
Operacja „Feniks”. Żołnierze wzmocnili most w Młynowcu zniszczony w trakcie powodzi
Determinacja i wola walki to podstawa
Olympus in Paris
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Wielkie inwestycje w krakowskim szpitalu wojskowym
Co słychać pod wodą?
Fundusze na obronność będą dalej rosły
Wojsko otrzymało sprzęt do budowy Tarczy Wschód
Setki cystern dla armii
Jesień przeciwlotników
Nowe Raki w szczecińskiej brygadzie
Homar, czyli przełom
Czarna Dywizja z tytułem mistrzów
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Wybiła godzina zemsty
Medycyna „pancerna”

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO