Musieli przejść niemal 10 km tak, by nikt ich nie zauważył. Później, uzbrojeni w specjalistyczną broń, czekali, aż pojawi się cel, który mieli zlikwidować – tak przebiegało szkolenie zintegrowane strzelców wyborowych 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej. Pięciodniowe ćwiczenia odbywały się na poligonie w Wędrzynie.
Chociaż w wojskach lądowych nie utworzono jeszcze etatów snajperów, strzelcy wyborowi szkolą się według programów przeznaczonych dla takich właśnie specjalistów. Celne trafienie z dużej odległości to tylko namiastka tego, co tacy żołnierze potrafią. Podczas szkolenia zintegrowanego 30 strzelców wyborowych z pododdziałów Brygady doskonaliło umiejętności, które poprzedzają moment pociągnięcia za język spustowy. Żołnierze m.in. prowadzili obserwację terenu, wyszukiwali charakterystycznych elementów i obiektów, a następnie podawali dokładną do nich odległość. Strzelcy wyborowi trenowali także sposoby maskowania, prowadzenia dialogu snajper – obserwator, wzywania ognia artylerii lub wsparcia powietrznego.
Ważnym elementem szkolenia były zajęcia ze skrytego podchodzenia do celu. Nie chodziło jedynie o pokonanie kilkudziesięciu lub kilkuset metrów, aby zająć dogodne stanowisko ogniowe. Zadaniem każdej pary snajperskiej działającej w składzie czteroosobowej sekcji było skryte pokonanie niemal 10-kilometrowego odcinka. Co więcej, był to trudny teren, a żołnierz musiał się poruszać w pełnym bojowym oporządzeniu. W czasie przemieszczania snajper i obserwator mieli przy sobie broń osobistą i sprzęt specjalny (m.in. lunety obserwacyjne, dalmierze, magazynki) oraz broń snajperską, czyli karabin TRG 22/42 Sako, a także ważący około 16 kg wielkokalibrowy karabin wyborowy Tor.
Po linie przez rzekę
– Tym razem postanowiliśmy utrudnić dotarcie do miejsca wykonania zadania snajperskiego – mówi plut. Daniel Dąbrowski, dowódca drużyny strzelców wyborowych z 1 Batalionu Piechoty Zmotoryzowanej Ziemi Rzeszowskiej. Podoficer, który był współorganizatorem szkolenia, wyjaśnił, że żołnierze każdej sekcji, aby dotrzeć do celu, musieli pokonać po drodze szeroką przeszkodę wodną. A tam właśnie przeciwnik przygotował pułapki minowe. Dlatego jedynym sposobem przedostania się na drugi brzeg rzeki było skorzystanie z techniki linowej.
– To zadanie nie byłoby trudne dla żołnierza bez wyposażenia. Jednak każda para snajperska musiała przetransportować sprzęt o wadze kilkudziesięciu kilogramów – zastrzega plut. Dąbrowski. Dla kilku żołnierzy przeprawa skończyła się kąpielą w zimnej wodzie. Mimo przemoczonych mundurów musieli jednak ponownie zawisnąć na linie i wykonać zadanie.
Podczas snajperskiego szkolenia nie określano ściśle czasu wykonania poszczególnych zadań. Każdy trening trwał do momentu osiągnięcia określonych wcześniej celów. W czasie treningu stalkingu (skrytego podchodzenia do celów) nie można nakazać, by określony dystans – czołgając się z bronią i sprzętem – pokonać w takim a nie innym czasie. Liczyło się tylko to, by na płaskim terenie porośniętym wrzosami żołnierz poruszał się w sposób niezauważony dla obserwatorów. Nic więc dziwnego, że niektóre z zajęć przeciągały się do nocy.
Wymiana doświadczeń
St. szer. Piotr Antoszek, doświadczony strzelec wyborowy z siedmioletnim stażem, uważa, że szkolenie w gronie specjalistów z innych batalionów umożliwia porównanie i ocenę umiejętności swoich i kolegów. – W trakcie zajęć można podpatrzeć, jak pewne zadania wykonują inni i przejąć od nich najlepsze wzorce – wyjaśnia. Dzięki temu można opracowywać najlepsze sposoby prowadzenia określonych działań taktycznych lub specjalistycznych, które mogą być stosowane w całej jednostce.
Co jeszcze podobało się podczas szkolenia? Zdaniem st. szer. Piotra Antoszka, dobrze się stało, że organizatorzy postawili na zadania wymagające dużego wysiłku fizycznego. Snajper bowiem powinien być sprawny fizycznie. Piotr Antoszek przyznaje, że brał już udział w dużych ćwiczeniach, podczas których skryte marsze trwały trzy doby, a żołnierze pokonywali ponadstukilometrowe trasy. – Na stanowisku ogniowym leżeliśmy nawet kilkanaście godzin, aby zlokalizować cele i zniszczyć je samodzielnie lub naprowadzić na nie ogień artylerii – mówi starszy szeregowy.
W ciągu ostatnich dwóch lat zmieniło się wyposażenie snajperów. Otrzymali między innymi nowoczesne dalmierze do pracy w dzień i w nocy. Nowe urządzenia są szczególnie przydatne do celnego naprowadzania ognia artylerii na wybrane obiekty. Kilka tygodni temu do „cyfrowej” Brygady dotarły przeznaczone dla strzelców wyborowych nowe karabinki snajperskie TRG-M10 Sako. Broń z wymiennymi lufami kalibru 8,6 i 7,62 mm jest wyposażona w celownik optyczny mający przystawkę noktowizyjną i termowizyjną. Wielu strzelców wyborowych z 17 Brygady jeszcze z tej broni nie strzelało. Ćwiczenia w Wędrzynie były doskonałą okazją, aby zapoznać przyszłych użytkowników z jej budową i parametrami technicznymi.
Szkolenie zintegrowane strzelców wyborowych 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej rozpoczęło się 16, a zakończyło 20 kwietnia.
autor zdjęć: szer. Patryk Szymaniec
komentarze