Podhalańczycy, pełniący dyżur Sił Odpowiedzi NATO, biorą udział w międzynarodowych ćwiczeniach odwzorowujących realia współczesnych konfliktów zbrojnych. Zadania, którym muszą sprostać testują ich umiejętności taktyczne, a także zdolności współpracy ze środowiskiem cywilnym czy ochrony wrażliwych informacji.
Trwające do piątku w Rzeszowie ćwiczenia dowódczo-sztabowe „Lama 20” mają sprawdzić przygotowanie tzw. szpicy NATO do odpowiedzi na zagrożenia wynikające z wojny hybrydowej. To także szczegółowy test umiejętności rozpoznania przekroczenia progu wojny oraz prowadzenia działań zgodnie z międzynarodowym prawem konfliktów zbrojnych i zasadami użycia broni, które obowiązują w Sojuszu.
– Ćwiczymy cały zakres działań, do jakich możemy zostać przeznaczeni, od stabilizacyjnych po otwarty konflikt – tłumaczy ppłk Rafał Iwanek, dowódca batalionu tworzącego tzw. szpicę NATO, która podczas ćwiczeń przechodzi test. – Sprawdzamy funkcjonowanie stanowiska dowodzenia w realiach oddających dynamikę pola walki. Dowódca VJTF musi mieć pewność, że jestem w stanie sprostać postawionym zadaniom bez zakłóceń, a jeżeli one nastąpią, to mimo trudności potrafię tak pokierować walką, by osiągnąć cel – dodaje ppłk Iwanek.
Scenariusz „Lamy 20” przewiduje użycie Sił Odpowiedzi NATO w ramach artykułu 5, czyli obrony jednego z państw członkowskich. W operacji biorą udział nie tylko Siły Szybkiego Reagowania NATO (VJTF) przy wsparciu lotnictwa, śmigłowców bojowych, rozpoznania oraz obrony powietrznej niewchodzących w skład tych struktur. – Duże znacznie ma fakt, że żołnierze służący w batalionie mają duże doświadczenie zdobyte podczas misji stabilizacyjnych. Znają prawo użycia broni oraz wiedzą, jak działać w środowisku konfliktów asymetrycznych, zarówno podczas współpracy z lokalną władzą, jak i w bezpośredniej walce z przeciwnikiem – podkreśla ppłk Iwanek.
Ćwiczenie ma charakter międzynarodowy. Oprócz Polaków biorą w nim udział m.in. żołnierze z Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Litwy oraz Włoch służący w pododdziałach VJTF. – Każda z narodowości wnosi do dyżuru swoje najlepsze rozwiązania. Aby móc w pełni z tych możliwości korzystać, musimy dobrze się poznać. Takie ćwiczenie to świetny sposób na to, by jeszcze lepiej zrozumieć pracę polskiego sztabu brygady – tłumaczy ppłk Graham Sefton, dowódca 3 Batalionu Szkockiego Królewskiego Regimentu znanego jako „Czarna Straż”. – Te różnice są niewielkie i dotyczą głównie procedur, np. sposobu sporządzania raportów. Ale nawet najmniejsze nasze działanie musi przebiegać w jednolity sposób, dlatego każde takie ćwiczenie jest bardzo cenne – dodaje szkocki oficer.
Bez wglądu w symulację
Za realizm ćwiczeń odpowiada system symulacji pola walki JCATS (Joint Conflict and Tactical Simulation) oraz system JEMM (Joint Exercise Module Management System), dzięki którym można symulować nie tylko wszystkie sytuacje taktyczne, czydziałalności służb cywilnych. – Ćwiczący żołnierze nie mają wglądu w program komputerowy. Tak jak na prawdziwym polu walki przebywają w innej lokalizacji i komunikują się ze swoimi podwładnymi za pomocą rozkazów oraz meldunków. Łączność także prowadzona jest w sposób odpowiadający rzeczywistości, czyli na przykład poprzez radiotelefony – mówi ppłk Jerzy Feliciak, szef Wydziału Symulacji 21 BSP.
System JCATS umożliwia prowadzenie ćwiczeń od poziomu brygady po pojedynczych żołnierzy, czołgi, wozy bojowe czy działa artylerii. Przygotowanie scenariusza uwzględniającego drobiazgowe dane trwa ponad trzy miesiące. – System daje możliwość bardzo dokładnej analizy. Na przykład możemy zatrzymać daną sytuację, omówić popełnione błędy i rozegrać ją jeszcze raz. Dysponujemy także precyzyjnymi danymi mówiącymi o stratach czy zużytym zaopatrzeniu – wyjaśnia ppłk Feliciak.
Podczas ćwiczeń w siły przeciwnika (OPFOR) wcielają się żołnierze z 5 Batalionu Strzelców Podhalańskich, którzy starają się wiernie odtworzyć możliwości potencjalnego adwersarza. – Odwzorujemy między innymi incydenty, w których przeciwnik nie występuje w mundurach lub wchodzi w ugrupowania wojsk nie otwierając przy tym ognia. Generalnie bazujemy na doświadczeniach ze współczesnych konfliktów zbrojnych. Zarazem znamy nasze rodzime procedury, co ułatwia prowadzenie niekonwencjonalnych działań. Wiemy, jak najprawdopodobniej zareagują nasi koledzy i staramy się im te działania utrudniać – opowiada ppłk Marcin Zalewski, dowódca 5 Batalionu Strzelców Podhalańskich oraz dowódca OPFOR na czas ćwiczeń „Lama 20”.
Przeciwnik nie przestrzega zasad
Według gen. bryg. Dariusza Lewandowskiego, dowódcy komponentu lądowego Sił Odpowiedzi NATO oraz dowódcy 21 Brygady Strzelców Podhalańskich, system komputerowy JCATS daje możliwość obiektywnej oceny ćwiczących pododdziałów. Jednocześnie symulacja pod każdym względem odwzorowuje pracę prawdziwego stanowiska dowodzenia w czasie kryzysu. – Tak jak podczas prawdziwych działań dowódca ćwiczącego batalionu nie otrzymuje jednego komunikatu mówiącego o działalności przeciwnika, dostaje za to dziesiątki informacji spływających z pola walki. Dlatego by zrozumieć sytuację, w której się znalazł, musi gromadzić informacje, selekcjonować je i wyciągać z nich wnioski. Zarazem mierzy się z komunikatami, których celem jest wyłącznie wprowadzenie go w błąd albo wręcz mającymi wyciągnąć wrażliwe dane – mówi gen. Dariusz Lewandowski. Zaznacza przy tym, że podczas ćwiczeń dowódcy muszą także stawić czoła przypadkom bratobójczego ognia oraz brać pod uwagę ochronę dóbr kulturowych. Jednocześnie, tak jak w realnych sytuacjach, przeciwnik nie musi przestrzegać żadnych zasad.
– Pierwsze wnioski z trwającego ćwiczenia są pozytywne. W mojej ocenie pododdziały VJTF są przygotowane do realizacji działań przeciwhybrydowych i przeciwrozpoznawczych. Zarazem znają prawo konfliktów zbrojnych i wiedzą, jak je przestrzegać podczas konfliktu asymetrycznego. Przed nimi test na reakcję w ramach otwartej wojny, w tym na duże straty zadane przez przeciwnika. To bardzo ważne, ponieważ takie oddziaływanie na żołnierzy danego państwa może być próbą rozbicia Sojuszu. Znamy podobne sytuacje z rzeczywistości – podkreśla gen. bryg. Dariusz Lewandowski.
„Lama 20” to jedno z cyklu ćwiczeń pododdziałów VJTF. W styczniu podczas „Brilliant Jump 2020 (1)” sprawdzono zdolność Podhalańczyków w określonych przez NATO normach czasowych oraz przygotowanie żołnierzy do przerzutu. W nadchodzących miesiącach wezmą oni udział w międzynarodowych ćwiczeniach poligonowych „Lampart 20” oraz „Brilliant Jump 20 (2)”.
Podhalańczycy rozpoczęli główną część dyżuru Sił Odpowiedzi NATO 1 stycznia 2020 roku. Brygadą stworzoną z żołnierzy z 12 kraju NATO dowodzi gen. bryg. Dariusz Lewandowski. Siły te podlegają bezpośrednio dowództwu Eurokorpusu w Strasburgu i w przypadku ogłoszenia alarmu mają maksymalnie pięć dni na przemieszczenie się w rejon operacji. Może on znajdować się na obszarze o promieniu 8 tys. km od Brukseli.
autor zdjęć: Michał Zieliński
komentarze