W mieście trwają walki. Do akcji ruszają wojska aeromobilne. Nad dachem jednego z budynków zawisł śmigłowiec. Z jego wnętrza, wykorzystując technikę tzw. fast rope, na dach dostaje się grupa szturmowa. Ale to dopiero początek operacji… Tak wyglądało jedno z zadań na szkoleniu poligonowym podchorążych z Akademii Wojsk Lądowych.
W Wędrzynie zameldowali się słuchacze ośmiu kierunków ostatniego roku studiów Akademii Wojsk Lądowych. Wszyscy mierzyli się z zadaniami zgodnie ze specjalizacją, którą kiedyś sobie wybrali.
Na linie ze śmigłowca
Żołnierze desantu, którzy wylądowali na dachu, dzielą się na dwie grupy. Jedna odblokowuje właz prowadzący na klatkę schodową. W tym samym czasie żołnierze drugiej grupy zakładają uprząż wspinaczkową i przygotowują liny. Gdy wszystko jest gotowe, pada komenda „naprzód” i kilku szturmowców, zjeżdżając na linach, dostaje się do okien na piętrze budynku. Inni opanowują klatkę schodową. Po kilku kolejnych minutach „czyszczenie” obiektu zostaje zakończone.
Tak wyglądało jedno z wielu ćwiczeń studentów kierunku wojsk aeromobilnych i rozpoznawczych. Czy zjazd po linie ze śmigłowca na dach wysokiego budynku jest trudnym zadaniem? Sierż. pchor. Wojciech Matejko zapewnia, że to żaden wyczyn, pod warunkiem iż jest się dobrze przygotowanym. – Wcześniej szkoliliśmy się „na sucho”, zjeżdżając po linie z wieży spadochronowej w Ośrodku Szkolenia Aeromobilno-Spadochronowego w Leźnicy Wielkiej – wyjaśnia podchorąży. Technika tzw. fast rope polega na wykorzystaniu do desantowania grubej liny, która umożliwia bardzo szybkie opuszczenie pokładu śmigłowca. Cały manewr jest jednak dość ryzykowny, ponieważ wykonuje się go bez dodatkowych zabezpieczeń.
Film: Bogusław Politowski/ Zbrojna TV
Sierż. pchor. Matejko uspokaja, że każdy podchorąży w jego pododdziale ukończył odpowiedni kurs i ma już doświadczenie, które pozwala mu brać udział w takich ćwiczeniach. Wcześniej podchorążowie wykonywali także skoki ze spadochronem, więc zjazd po linie z kilkunastu metrów nie robił na nich wrażenia. – Ja mam na koncie już 150 skoków ze spadochronem i zdobyłem tytuł instruktora – podkreśla student.
Kawaleria w akcji
Swoich podopiecznych chwali ppłk Mirosław Halot, kierownik zajęć. – Pokazali bardzo dobry poziom wyszkolenia. Działali tak jak trzeba, szybko i sprawnie. Nie widziałem żadnego strachu czy zawahania – mówi. Oficer ocenia, że podchorążowie zostali bardzo dobrze przygotowani do objęcia stanowisk dowódców plutonów w jednostkach aeromobilnych i powietrznodesantowych, gdzie służba jest bardzo wymagająca.
Desant podchorążowie przeprowadzili z pokładów śmigłowców 1 Dywizjonu Lotniczego 25 Brygady Kawalerii Powietrznej. Dla młodszych stażem pilotów była to okazja do dodatkowego szkolenia. Pod okiem doświadczonego pilota, kpt. Mariusza Kostkowskiego, manewrowanie śmigłowcem Mi-8 w terenie zabudowanym trenował m.in. por. Błażej Siwek. Jak podkreśla, takie zadanie wymaga bardzo dużego opanowania i dokładności. – Utrzymywanie śmigłowca w zawisie nad budynkiem wymaga bardzo dużej koncentracji. Pilot ma świadomość, że po linie na dach zjeżdżają właśnie podchorążowie. Trzeba być bardzo ostrożnym, bo wystarczy moment zakołysania maszyną czy doprowadzenie do przechyłu i któryś z nich mógłby spaść – przyznaje pilot.
Chemicy, artylerzyści, pancerniacy…
W Wędrzynie oprócz studentów rozpoznania i wojsk aeromobilnych odbywały się także zajęcia przyszłych dowódców plutonów, m.in. artylerii lufowej i rakietowej, wojsk zmechanizowanych, obrony chemicznej i logistyków. – Nasi studenci ćwiczyli działania taktyczne typowe dla rodzajów wojsk, do których trafią po zakończeniu nauki – mówi płk Lech Plezia, dowódca zgrupowania poligonowego podchorążych AWL-u. Dodaje, że podczas szkolenia duży nacisk kładziono również na przygotowanie metodyczne, ponieważ podchorążowie już niedługo jako dowódcy plutonów będą musieli sami prowadzić w jednostkach szkolenie z podwładnymi.
Desantowanie – tyle że z przyziemienia – trenowali z kolei przyszli dowódcy wojsk zmechanizowanych, którzy ćwiczyli się także w działaniu w obronie i przechodzeniu do natarcia w transporterach Rosomak. W tym samym czasie podchorążowie kierunków artyleryjskich trenowali strzelania z wyrzutni rakietowych WR-40 Langusta, chemicy odkażali skażone tereny oraz sprzęt wojskowy, wykorzystując transportery BRDM-2RS i pojazdy IRS z Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych. Nie próżnowali też przyszli logistycy. Po rozwinięciu w pełni batalionowego punktu zaopatrzenia byli przygotowani do udzielania pomocy medycznej, żywienia wojska, zaopatrywania pododdziałów w amunicję, paliwo, części zamienne oraz remontowanie uszkodzonego sprzętu.
Rosomaki, Langusty, T-72
Teraz na poligonie w Wędrzynie szkoli się druga tura słuchaczy AWL-u. Tym razem umiejętności praktyczne zdobywają podchorążowie trzeciego roku studiów. A to oznacza mniej szkolenia metodycznego, a więcej ćwiczeń praktycznych.
Jak wyjaśnia płk Plezia, zajęcia poligonowe, w czasie których słuchacze doskonalą swoje umiejętności praktyczne, uczelnia organizuje każdego roku. Podczas pierwszej tury wzięło w nich udział ponad 200 podchorążych. W czasie drugiej na poligonie zamelduje się przeszło 300 słuchaczy AWL-u. Na zajęciach podchorążowie korzystają z ponad 60 jednostek różnego rodzaju sprzętu dostarczonego przez wojsko. 17 Wielkopolska Brygada Zmechanizowana zaopatrzyła studentów w transportery opancerzone Rosomak oraz armatohaubice Dana. 23 Pułk Artylerii i 5 Pułk Artylerii dostarczyły na poligon wyrzutnie rakiet WR-40 Langusta, z kolei 6 Brygada Powietrznodesantowa – samochody osobowo-terenowe HMMWV. Najcięższym uzbrojeniem wykorzystywanym przez podchorążych kierunku pancernego były czołgi T-72 użyczone przez 34 Brygadę Kawalerii Pancernej z Żagania.
Zajęcia poligonowe studentów AWL-u zakończą się 1 kwietnia.
autor zdjęć: Bogusław Politowski, AWL
komentarze