moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Operacja „Market-Garden” – klęska na własne życzenie

Liczne błędy w planowaniu, organizowaniu i prowadzeniu działań spowodowały ogromne straty, a operacja nie zmieniła ówczesnej sytuacji i nie doprowadziła do zakończenia wojny przed świętami Bożego Narodzenia, jak chcieli jej autorzy. „Market-Garden” nadal jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych operacji alianckich II wojny światowej.

Po klęsce wojsk niemieckich w Normandii armie alianckie rozpoczęły w trzeciej dekadzie sierpnia 1944 roku pościg, w wyniku którego przekroczyły Sekwanę, wyzwoliły Paryż i Brukselę. Wielu dowódców oraz żołnierzy było przekonanych, że utrzymanie wysokiego tempa natarcia doprowadzi do zakończenia wojny jeszcze w tym roku. Jednak w pierwszej dekadzie września 1944 roku nastąpiło wyhamowanie tempa alianckich działań zaczepnych. Jednym z powodów było nadmierne wydłużenie i przeciążenie linii komunikacyjnych, liczących ponad 500 km, z plaż normandzkich aż do Belgii. Brytyjska 2 Armia 4 września 1944 roku z powodu braku zaopatrzenia zatrzymała się w rejonie Antwerpii. Gdy okazało się, że nie ma możliwości odblokowania tego portu, dowódca brytyjskiej 21 Grupy Armii Bernard Montgomery, który 1 września 1944 roku został awansowany do stopnia marszałka polnego, uznał, że przeprowadzenie operacji zaczepnej w wąskim pasie natarcia połączone z operacją powietrznodesantową rozetnie słabą niemiecką linię frontu w Holandii, uniemożliwi wzmocnienie wojsk niemieckich na tym odcinku frontu zachodniego, zarazem stworzy warunki do okrążenia Zagłębia Ruhry bez uciekania się do forsowania Renu, a tym samym pozwoli na zakończenie wojny przed świętami Bożego Narodzenia.

W związku z tym Montgomery nieustannie próbował wywrzeć nacisk na naczelnego dowódcę Sojuszniczych Sił Ekspedycyjnych w Europie gen. Dwighta Eisenhowera, by wymusić zmianę strategii prowadzenia operacji zaczepnej na szerokim froncie, zatrzymanie natarcia amerykańskich armii wchodzących w skład 12 Grupy Armii i przydzielenie priorytetu wsparcia logistycznego 21 Grupie Armii, a konkretnie brytyjskiej 2 Armii. Miała ona siłami 30 Korpusu wykonać natarcie o charakterze działań na połączenie z wojskami alianckiej 1 Armii Powietrznodesantowej. Ich zadaniem miało być uchwycenie mostów w Holandii od kanału Meuse-Escaut (Bocholt-Herentals) aż do Dolnego Renu w Arnhem, czyli w pasie o głębokości ok. 130 km.

Aliancka 1 Armia Powietrznodesantowa dowodzona przez Amerykanina, gen. Lewisa Breretona, składała się z amerykańskiego XVIII Korpusu Powietrznodesantowego (17, 82 i 101 Dywizja Powietrznodesantowa), brytyjskiego I Korpusu Powietrznodesantowego (1 i 6 Dywizja Powietrznodesantowa i polska 1 Samodzielna Brygada Spadochronowa) oraz amerykańskiego X Dowództwa Transportowego (50, 52 i 53 Skrzydło Transportowe) i brytyjskiej 38 i 53 Grupy Transportowej, a także licznych jednostek armijnych. Ponadto Brytyjczycy dysponowali przygotowaną do transportu powietrznego (airportable) 52 Dywizją Piechoty. Łącznie aliancka 1 Armia Powietrznodesantowa liczyła ok. 50 tys. żołnierzy, jednak pomimo zgromadzenia ogromnej liczby statków powietrznych – 1200 bombowców, 2500 samolotów transportowych, 310 szybowców, w tym 700 ciężkich – nie było możliwości przewiezienia wszystkich związków taktycznych w tym samym czasie. W czasie operacji desantowej w Normandii użyto trzech dywizji powietrznodesantowych: dwóch amerykańskich – 82 i 101 DPD, a także brytyjskiej 6 DPD, która – w przeciwieństwie do jednostek amerykańskich – do połowy września nie zdołała odtworzyć zdolności bojowej. Bezczynność wojsk powietrznodesantowych była powodem frustracji ambitnego gen. Breretona i jego sztabu, co spowodowało, że w okresie od 6 czerwca do 17 września 1944 roku powstało aż 17 planów operacji powietrznodesantowych, które zawierały łącznie 22 warianty ich przeprowadzenia. Jeden z nich (pod kryptonimem „Fifteen”, a następnie „Comet”) przewidywał opanowanie mostów na Mozie, Waal i Renie w rejonie Grave, Nijmegen, Arnhem pod koniec pierwszej dekady września 1944 roku. Ostatecznie 10 września 1944 roku operacja została odwołana.

Plan operacji

Tego samego dnia marszałek Montgomery uzyskał zgodę gen. Eisenhowera na przeprowadzenie operacji „Market-Garden”. Dopiero wówczas przystąpiono do opracowania planów. Ostatecznie zakładały one, że w ramach operacji powietrznodesantowej pod kryptonimem „Market” amerykańska 101 DPD dowodzona przez gen. Maxwella Taylora opanuje most na Kanale Wilhelminy w Son, cztery przeprawy na kanale Willemsa i rzece Aa w rejonie Veghel, cztery mosty w dolnym biegu rzeki Dommel w rejonie Eindhoven oraz zajmie i utrzyma 24-kilometrowy odcinek drogi łączący się na północy z rejonem lądowania kolejnej dywizji amerykańskiej. Łącznie dywizja miała zająć i utrzymać jedenaście mostów drogowych i kolejowych.

Kolejną dywizją była amerykańska 82 DPD dowodzona przez gen. Jamesa Gavina, której zadaniem było opanowanie sześciu mostów na rzekach Maas i Waal w rejonie Nijmegen i Grave, następnie przejście częścią sił do obrony na wzgórzach Groesbeek w celu ubezpieczenia od wschodu korytarza terenowego o długości 16 km, którym miały poruszać się jednostki 30 Korpusu.

Najdalej na północ miała być desantowana brytyjska 1 DPD pod dowództwem gen. Roberta Urquharta, wzmocniona polską 1 Samodzielną Brygadą Spadochronową dowodzoną przez gen. Stanisława Sosabowskiego, które miały opanować i utrzymać przeprawy (dwa mosty i przeprawa promowa) na rzece Leek (Dolny Ren) w rejonie Arnhem oraz przyczółek na prawym brzegu rzeki o szerokości ponad 10 km i głębokości 2–4 km.

W ramach lądowej operacji pod kryptonimem „Garden” wojska brytyjskiego 30 Korpusu dowodzonego przez gen. Briana Horrocksa, wspomagane lotnictwem taktycznym, poruszając się jedną drogą, miały pokonać opanowany przez wojska powietrznodesantowe korytarz o długości ponad 120 km w ciągu 48 godzin.


Żołnierze brytyjskiej 1 Dywizji Powietrznodesantowej przed hotelem Hartenstein w Oosterbeek płótnem spadochronów dawali sygnały alianckim samolotom zaopatrzeniowym, 23 września 1944. Fot. Imperial War Museum.

Celem operacji „Market-Garden” było utorowanie drogi do Zagłębia Ruhry, zdobycie tego przemysłowego centrum Niemiec i zakończenie wojny w Europie w ciągu zaledwie kilku miesięcy.

Dowodzenie całością operacji powierzono dowódcy brytyjskiej 2 Armii gen. Milesowi Dempseyowi, który miał przejąć w podporządkowanie brytyjski I Korpus Powietrznodesantowy z chwilą jego lądowania w Holandii. Na czas operacji dowódcy tego korpusu gen. Frederickowi Browningowi podporządkowano amerykańską 82 i 101 DPD. Poza już przedstawionymi siłami w operacji miały wziąć udział dwa korpusy brytyjskiej 2 Armii. 8 Korpus składający się jedynie z brytyjskiej 3 DP miał ubezpieczać prawe skrzydło i tyły 30 Korpusu w czasie jego działań w korytarzu opanowanym przez spadochroniarzy. Natomiast 12 Korpus (7 Dywizja Pancerna, 4 Brygada Pancerna i 15 DP) miał ubezpieczać lewe skrzydło 30 Korpusu, opanowując rejon miejscowości Retie, Arendonk, Turnhout, położony 35 km na południowy zachód od Eindhoven.

Brytyjski 30 Korpus, który dysponował łącznie ponad 20 tys. pojazdów mechanicznych, w tym wozami bojowymi, musiał przyjąć ugrupowanie marszowe na drodze Diest–Beringen–Bourg-Leopold, aby prowadzić natarcie na drodze Hechtel–Eindhoven w następującym ugrupowaniu: na czele Dywizja Pancerna Gwardii, stanowisko dowodzenia 30 Korpusu, 43 DP, 50 DP. Takie ugrupowanie powodowało, że sukces mogła zapewnić bardzo dobra organizacja kontroli ruchu, a najważniejszą cechą natarcia winna być jego szybkość, co miało stanowić przedmiot troski wszystkich dowódców i żołnierzy 30 Korpusu. Mająca działać jako czołowa Dywizja Pancerna Gwardii, dowodzona przez gen. Allana Adaira, została wzmocniona 84 Pułkiem Artylerii Ciężkiej, 11 kompanią saperów, elementami 126 kompanii mostowej oraz elementami rozpoznawczymi jednostek budowy lotnisk, a na czas przemieszczenia podporządkowano jej elementy 100 Brygady Artylerii Przeciwlotniczej. Drugorzutowa 43 DP została wzmocniona Królewską Brygadą Holenderską oraz oddziałami brytyjskimi – 8 Brygadą Pancerną (bez jednego pułku), 147 Pułkiem Artylerii Polowej, 64 Pułkiem Artylerii Ciężkiej, baterią artylerii najcięższej, a na czas przemieszczenia otrzymała korpuśne oddziały inżynieryjne. Gdyby mosty w rejonie Grave, Nijmegen i Arnhem zostały zniszczone, Dywizja Pancerna Gwardii miała rozwinąć się na lewym brzegu rzeki i wraz z oddziałami powietrznodesantowymi stworzyć dla 43 DP warunki do forsowania w celu opanowania przyczółków na prawym brzegu. Po przekroczeniu Dolnego Renu dywizja 43 DP miała nacierać na Apeldoorn położone 28 km na północ od Arnhem. Wsparcie z powietrza miała zapewniać 83 Grupa Lotnicza uzbrojona w samoloty Typhoon.

Błędnie oceniony przeciwnik

Przeciwnikiem aliantów w Holandii były wojska należące do niemieckiej Grupy Armii „B” dowodzonej przez feldmarszałka Walthera Modela. Jego zadaniem było szybkie uporządkowanie chaotycznego odwrotu i skierowanie poszczególnych jednostek w rejony, w których miały organizować system obrony. W połowie września 1944 roku jednostki 1 Armii Spadochronowej pod dowództwem gen. Kurta Studenta i 15 Armii dowodzonej przez gen. Gustava von Zangena zdołały utworzyć system obrony na granicy belgijsko-holenderskiej. Zarazem w rejonie Nijmegen i Arnhem ześrodkowano dwa związki taktyczne II Korpusu Pancernego SS dowodzonego przez gen. Wilhelma Bittricha, Korpusy – 9 i 10 Dywizję Pancerną SS – które poniosły duże straty w walkach w Normandii i w spokojnej Holandii odtwarzały zdolność bojową. W tym czasie każda z tych dywizji liczyła ok. 3 tys. żołnierzy i miała zaledwie kilkanaście sprawnych czołgów. Wówczas wykazywane były odpowiednio jako SS-Kampfgruppe „Hohenstaufen” i SS-Kampfgruppe „Frundsberg”.

Alianci byli świadomi niemieckiej słabości w czasie odwrotu. Informacje płynące ze źródła o kryptonimie „Ultra”, czyli pozyskiwane dzięki złamaniu kodów niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma, dostarczały wiarygodne dane o przeciwniku. Dodatkowym ich potwierdzeniem były informacje z rozpoznania lotniczego oraz dane dostarczone przez holenderski ruch oporu. Dlatego dowództwo i sztab alianckiej 1 Armii Powietrznodesantowej wiedziały o rozmieszczeniu w rejonie Nijmegen i Arnhem jednostek niemieckiego II Korpusu Pancernego SS. Jednak swoisty głód sukcesu spowodował, że zarówno gen. Brereton, jak i gen. Browning zlekceważyli informacje wywiadowcze. Nie doceniali zdolności armii niemieckiej do szybkiego odtwarzania zdolności bojowej oraz podstawowego faktu, że w tej armii nawet jednostki szkolne i zapasowe miały obowiązek posiadania zdolności do prowadzenia walki. Ceniony dziennikarz i pisarz Cornelius Ryan w swej książce umieścił zdanie przypisywane dowódcy brytyjskiego 1 KPD: „Zdołamy utrzymać ten most przez cztery dni – powiedział gen. Browning, ciągle wpatrzony w mapę, i dodał: Jednakże sądzę, że chyba idziemy o jeden most za daleko”.

Plan operacji „Market” opracowano z pogwałceniem zasad działania wojsk powietrznodesantowych. Podstawowym założeniem tych działań jest to, że oddziały powietrznodesantowe powinny być desantowane bezpośrednio na obiekt ataku, a jeśli nie ma takich możliwości – jak najbliżej tego obiektu. Desant powinien nastąpić w warunkach ograniczonej widoczności. Tymczasem plan operacji „Market” zakładał, że zostanie ona przeprowadzona w dzień. Desant pierwszorzutowych oddziałów spadochronowych miał rozpocząć się o godz. 13, a czołowe oddziały brytyjskiej 1 DPD miały wylądować na strefach zrzutu („Drop Zone”) i strefach lądowania („Landing Zone”) położonych kilkanaście kilometrów na zachód od obiektów ataku.


Ruiny Nijmegen po bitwie sfotografowane 28 września 1944. Fot. US Archiv

Dywizja ta nigdy wcześniej nie uczestniczyła w operacji powietrznodesantowej jako całość. W Afryce Północnej walczyła tylko część jej oddziałów. Dowódca dywizji gen. Robert Urquhart doskonale zdawał sobie sprawę, że jego żołnierze będą potrzebować szybkości i zaskoczenia, jeśli mają osiągnąć cele, i miał wiele powodów do obaw, gdy dowiedział się, że zrzut jego dywizji został rozciągnięty w czasie i zaplanowany na trzy dni. Ponadto niepokój generała budziła siła potencjalnego oporu wojsk niemieckich.

Potencjał bojowy dywizji powietrznodesantowych

Brytyjska 1 DPD składała się z dowództwa i sztabu, kompanii łączności, kompanii rozpoznawczej, szybowcowego szwadronu rozpoznawczego, 1 i 4 Brygady Spadochronowej (po trzy bataliony każda), 1 Brygady Szybowcowej (trzy bataliony), 1 Pułku Artylerii Lekkiej, 1 Pułku Artylerii Przeciwpancernej, sześciu samodzielnych baterii artylerii przeciwpancernej, dwóch baterii artylerii przeciwlotniczej, dziesięciu kompanii inżynieryjnych, trzech kompanii medycznych i kompanii zaopatrywania. Dywizja liczyła 12 416 żołnierzy i była uzbrojona w: 2942 pistolety i rewolwery, 7171 karabinów, 6504 pistolety maszynowe Sten, 966 ręcznych karabinów maszynowych Bren, 46 ciężkich karabinów maszynowych Vickers, 392 granatniki przeciwpancerne PIAT, 8 plecakowych miotaczy ognia, 474 lekkie moździerze dwucalowe, 56 moździerzy 81 mm, 5 moździerzy 106 mm, 23 armaty przeciwlotnicze 20 mm, 84 armaty przeciwpancerne 57 mm (sześciofuntówki) oraz 16 armat przeciwpancernych 76,2 mm (siedemnastofuntówki), 27 lekkich haubic 75 mm.

Amerykańska dywizja powietrznodesantowa składała się z dowództwa i sztabu, kompanii łączności, trzech pułków piechoty spadochronowej (po trzy bataliony każdy), pułku piechoty szybowcowej (dwa bataliony), dwóch spadochronowych pułków artylerii polowej, dwóch szybowcowych pułków artylerii polowej, batalionu artylerii przeciwpancernej i przeciwlotniczej (po trzy baterie każdego typu), batalionu saperów (trzy kompanie), kompanii zaopatrzenia, kompanii kwatermistrzowskiej, kompanii remontowej i kompanii medycznej. Dywizja liczyła zaledwie 8400 żołnierzy i była uzbrojona w: 763 pistolety, 6469 karabinów samopowtarzalnych, 303 pistolety maszynowe, 165 ręcznych karabinów maszynowych, 260 lekkich karabinów maszynowych, 24 ciężkie karabiny maszynowe, 612 granatników przeciwpancernych Bazooka, 81 moździerzy 60 mm, 42 moździerze 81 mm, 50 armat przeciwpancernych 57 mm, 48 lekkich haubic 75 mm, 12 haubic 105 57 mm, a ponadto posiadała 647 radiostacji różnych typów.

Pierwszy dzień operacji – 17 września 1944 roku

Niedziela 17 września 1944 roku była ciepła, sucha i pogodna. W nocy i przez cały ranek niemieckie lotniska i systemy obrony przeciwlotniczej były atakowane przez 981 ciężkich bombowców osłanianych przez 161 samolotów myśliwskich. Po godz. 9.30 na lotniskach w Anglii zaczęły startować samoloty transportowe oraz zestawy samolot z szybowcem. Łącznie wyruszyło 1051 samolotów transportowych i 516 zespołów składających się z samolotu i szybowca desantowego, ogółem 2083 statki powietrzne. Ich eskortę stanowiło 919 samolotów myśliwskich. Dywizje powietrznodesantowe zaczęły lądować w Holandii ok. godz. 13. W Holandii wylądowało 6527 żołnierzy amerykańskiej 82 DPD i 6769 żołnierzy 101 DPD, a także 2278 żołnierzy z brytyjskiej 1 Brygady Spadochronowej 1 DPD oraz elementy jej 1 Brygady Szybowcowej. Do godz. 14 w Holandii wylądowało ok. 20 tys. żołnierzy, 511 pojazdów, 330 dział i 590 ton sprzętu.

W tym samym czasie brytyjska Dywizja Pancerna Gwardii rozpoczęła natarcie i do godz. 19.30 dotarła czołowymi elementami pod Valkenswaard leżące 10 km na południe od Eindhoven. Oddziały 82 i 101 DPD opanowały tylko część przepraw spośród wszystkich wyznaczonych obiektów ataku. W Son na północ od Eindhoven Niemcy wysadzili most na Kanale Wilhelminy, a w rejonie desantowania 82 DPD spośród trzech mostów na kanale Moza-Waal Amerykanie opanowali tylko jedną przeprawę, ponieważ pozostałe również zostały wysadzone przez przeciwnika. W tym czasie na stanowisko dowodzenia gen. Kurta Studenta przywieziono komplet rozkazów i map do operacji „Market-Garden”, które pochodziły z jednego z zaginionych szybowców przewożących personel sztabu brytyjskiego 1 KPD. Feldmarszałek Model przeniósł stanowisko dowodzenia Grupy Armii „B” z Oosterbeek leżącego w pobliżu zrzutowisk i lądowisk 1 DPD 45 km na wschód do Terborga. Zarówno on, jak i dowódca II Korpusu Pancernego SS uznali, że kluczowe znaczenie ma most na rzece Waal w Nijmegen.

W tym czasie bataliony brytyjskiej 1 Brygady Spadochronowej oraz szybowcowy szwadron rozpoznawczy ok. godz. 15.40 wyruszyły do Arnhem trzema drogami oznaczonymi kryptonimami „Lew”, „Leopard” i „Tygrys”. Udało się to jedynie 2 batalionowi spadochronowemu dowodzonemu przez ppłk. Johna Frosta. Szybowcowy szwadron rozpoznawczy został rozbity w zasadzce, a pozostałe dwa bataliony uwikłały się w walki z niemieckimi oddziałami, które napotkały po drodze. Wśród nich największy potencjał – 435 żołnierzy – miał 16 szkolny batalion grenadierów pancernych SS. Wkrótce siły niemieckie zablokowały drogi wiodące do Arnhem, przeprawa promowa na Dolnym Renie została zdemontowana, a most kolejowy wysadzony. Zatem z trzech przepraw pozostała tylko jedna – most drogowy w Arnhem. Jego północny przyczółek ok. godz. 19.30 został opanowany przez batalion ppłk. Frosta, do którego dołączyły kompania 3 batalionu oraz resztki rozbitego szwadronu rozpoznawczego.

Niemożność nawiązania łączności z poszczególnymi oddziałami 1 DPD spowodowała, że zarówno jej dowódca gen. Urquhart, jak i dowódca 1 Brygady Spadochronowej bryg. Gerald Lathbury udali się w ślad za 3 batalionem i zostali odcięci na 36 godzin od swoich stanowisk dowodzenia. W momencie gdy należało podjąć kluczowe decyzje w dywizji, zabrakło dwóch najważniejszych dowódców. Tego dnia zarówno 101 DPD, jak i brytyjska Dywizja Pancerna Gwardii ani razu nie próbowały wkroczyć do Eindhoven. Wszystkie te niepowodzenia zwiastowały porażkę alianckiej operacji zaczepnej.

Działania w kolejnych dniach operacji

18 września 1944 roku w godzinach przedpołudniowych 2 batalion spadochronowy odcięty w Arnhem stoczył kilkugodzinną walkę z pododdziałami niemieckiego 9 Batalionu Rozpoznawczego SS z 9 Dywizji Pancernej SS, skutecznie zatrzymując ich próbę przedostania się przez most na północ. Zaplanowany zrzut kolejnej fali desantowej opóźnił się z powodu mgły. Dopiero o godz. 15 na opanowanych wcześniej zrzutowiskach i lądowiskach na zachód od Arnhem wylądowała 4 Brygada Spadochronowa oraz pozostałe oddziały 1 DPD przewożone szybowcami. Przeprowadzony później zrzut zaopatrzenia wpadł jednak w ręce Niemców, którzy opanowali strefy zrzutu. Z 87 ton zaopatrzenia do 1 DPD dotarło zaledwie 12 ton. Dobra pogoda w Holandii spowodowała, że tego dnia niemiecka Luftwaffe wykonała 190 lotów i zdobyła lokalną przewagę w powietrzu, którą utrzymała do końca operacji. Wieczorem Dywizja Pancerna Gwardii połączyła się ze 101 DPD i dotarła do wysadzonego mostu Son, gdzie natychmiast rozpoczęto prace nad postawieniem mostu Baileya. W tym czasie 82 DPD uwikłała się w ciężkie walki o opanowanie Nijmegen, gdzie napotkała twardą niemiecką obronę.


Brytyjskie 17-funtowe działo przeciwpancerne osłaniające nasyp w pobliżu mostu w mieście Nijmegen w Holandii. Fot. Imperial War Museum

Batalion ppłk. Frosta 19 września trwał na przyczółku mostowym w Arnhem, ale siły główne 1 DPD po nieudanych próbach przełamania obrony niemieckiej zostały zepchnięte w rejon Oosterbeek, gdzie przeszły do obrony. Tego dnia Dywizja Pancerna Gwardii przekroczyła Kanał Wilhelminy po nowo wybudowanym moście w Son i dotarła do Grave czołowymi elementami o godz. 8.20, a czołem sił głównych o godz. 10.30. Przebycie 85 km zajęło dywizji 42 godziny i kosztowało ją 130 zabitych i rannych. W godzinach popołudniowych oddziały 82 DPD i brytyjskich gwardzistów ponownie wykonały natarcie na Nijmegen, jednak nie zdołały dotrzeć do mostu. Dowódca 82 DPD zaproponował, że jeden z jego batalionów sforsuje rzekę Waal.

Potrzebne jednak były łodzie, które z odległego o 110 km Hechtel w Belgii miały przewieźć oddziały brytyjskiego 30 Korpusu. Jednocześnie nastąpiło lądowanie 196 szybowców, które przewiozły kolejne oddziały 101 DPD. Niestety, aż 189 szybowców zawróciło do Wielkiej Brytanii bądź zostało utraconych, a oddziały 82 DPD oraz rzut spadochronowy polskiej 1 SBSpad w ogóle nie wystartowały z powodu złej pogody. Odbyło się natomiast lądowanie szybowców dywizjonu przeciwpancernego polskiej brygady, które na lądowisku napotkały ogień oddziałów niemieckich. Nastąpił również kolejny nieudany zrzut dla brytyjskiej 1 DPD. Spośród 390 ton zaopatrzenia do dywizji dotarło tylko 31 ton. Po zmroku 120 niemieckich samolotów bombowych i szturmowych wykonało nalot na Eindhoven, zabijając bądź raniąc ponad tysiąc holenderskich cywilów.

Oddziały 82 DPD i Dywizji Pancernej Gwardii 20 września 1944 roku wyszły nad rzekę Waal w Nijmegen. O godz. 15 dwie kompanie 3 batalionu 504 Pułku Piechoty Spadochronowej sforsowały rzekę, tracąc przy tym połowę łodzi szturmowych. Wsparte przez 1 batalion tego pułku oskrzydliły i obeszły pozycje niemieckie. O godz. 19.10 pierwsze czołgi Dywizji Pancernej Gwardii przejechały most. Do Arnhem pozostało 16 km. Jednak wyczerpana Dywizja Pancerna Gwardii – bez wsparcia piechoty i osłony powietrznej oraz bez amunicji artyleryjskiej – zatrzymała się na noc.

O jeden most za daleko – 21 września 1944 roku

Tego dnia kolejne natarcia oddziałów niemieckich doprowadziły do rozbicia 2 batalionu spadochronowego w Arnhem. Brytyjscy spadochroniarze w poszczególnych domach walczyli aż do wyczerpania amunicji. Żołnierze ppłk. Frosta walczyli przez 88 godzin, w ciągu ostatnich 12 nie mając żywności i wody. O godz. 12 niemiecka Kampfgruppe „Knaust” przeszła po moście i wyruszyła w kierunku Nijmegen. W tym samym czasie Dywizja Pancerna Gwardii po oczyszczeniu miasta rozpoczęła natarcie w kierunku Arnhem. Nieco wcześniej, o 9.00, oddziały niemieckie atakujące siły główne 1 DPD w Oosterbeek opanowały wzgórze Westerbouwing, kluczowe wzniesienie górującego nad przeprawą promową w Heveadorp na Dolnym Renie. O godz. 16 pułk pancerny Gwardii Irlandzkiej z Dywizji Pancernej Gwardii został zatrzymany na podejściach Elst, 10 km od Arnhem. O 17.00 polska 1 SBSpad wylądowała pod ogniem niemieckim w rejonie Driel na lewym brzegu Renu. Brak sprzętu przeprawowego uniemożliwiał dostarczenie pomocy 1 DPD. Następnej nocy 35 polskich spadochroniarzy zdołało przeprawić się przez ostrzeliwaną rzekę do Heveadorp w czterech gumowych pontonach i dołączyło do dywizji. Kolejnej nocy 200 żołnierzy 1 SBSpad przeprawiło się na prawy brzeg rzeki i dołączyło do 1 DPD, którą wówczas przed ostatecznym zniszczeniem ratował ogień artylerii 30 Korpusu oraz samoloty 83 Grupy Lotniczej mogące operować w rejonie Oosterbeek dzięki poprawie pogody.

Operacja „Berlin” – 25–26 września 1944 roku

Generał Urquhart 24 września 1944 roku zdał sobie sprawę, że należy jak najszybciej ewakuować resztki 1 DPD na lewy brzeg Renu. Zawarte tego dnia zawieszenie broni pozwoliło przekazać stronie niemieckiej siedmiuset rannych, a 25 września pięciuset, którzy nie mogli być ewakuowani. Tego dnia oddziały dywizji stoczyły walkę ze ściągniętymi ze wschodnich Niemiec czołgami ciężkimi PzKpfw VIB Königstiger z 506 batalionu czołgów ciężkich. Dowódcy 1 DPD pozostało zaledwie 1800 żołnierzy zdolnych do walki. O godz. 2 w nocy z 24 na 25 września 1944 roku 315 żołnierzy 4 batalionu Pułku Dorsetshire z 43 DP przeprawiło się przez Ren, próbując opanować wzgórze Westerbouwing, które utracili za cenę 140 wziętych do niewoli.

O godz. 21 rozpoczęła się ewakuacja resztek 1 DPD oznaczona kryptonimem „Berlin”. Pod osłoną jedenastogodzinnego ostrzału artyleryjskiego brytyjscy i kanadyjscy saperzy, wykorzystując 37 łodzi, ewakuowali do świtu żołnierzy 1 DPD. Chociaż Niemcy kontynuowali ostrzał moździerzowy, ciemność i ulewny deszcz zamaskowały ewakuację i nie podjęto próby ostatecznego zniszczenia 1 DPD na prawym brzegu Renu.

Przyczyny niepowodzenia

Operacja „Market” kosztowała życie 1485 żołnierzy alianckich. Ponadto 6525 zostało jeńcami wojennymi. 3910 ewakuowano. Straty brytyjskiej 2 Armii to 5354 zabitych i rannych, w tym 1480 to straty 30 Korpusu. Utracono 377 samolotów i szybowców alianckich wraz z 862 członkami załóg. Liczba ofiar niemieckich wyniosła 3300 żołnierzy, chociaż szacunki wskazują, że liczba ta sięga nawet 8 tys. zabitych i rannych.

Przyczyn niepowodzenia jest wiele. Choć z perspektywy czasu łatwo jest stwierdzić, że operacja ta nigdy nie powinna mieć miejsca, to należy pamiętać o okolicznościach, w jakich została pomyślana, zaplanowana i przeprowadzona. Wraz z wycofywaniem się Niemców wrzesień 1944 roku był czasem na śmiałą operację skrócenia wojny i odważne decyzje, które trzeba było podjąć szybko, aby nie stracić okazji i wykorzystać istniejące szanse.

Przebieg operacji wskazuje wyraźnie, że powodzenie operacji powietrznodesantowych uzależnione jest od szybkiej pomocy sił lądowych. Plan „Market-Garden” miał zbyt wiele wad, aby mógł zapewnić sukces. Nie doceniono warunków terenowych, które spowodowały, że radiostacje taktyczne 1 DPD nie działały. Nie dokonano gruntownej analizy warunków atmosferycznych, co doprowadziło do tego, że kolejne rzuty wojsk powietrznodesantowych nie mogły dotrzeć na czas, a bezpośrednie wsparcie powietrzne nie mogło być udzielone.

Popełniono wiele błędów w analizie potencjału przeciwnika i ocenie zagrożenia. Nie dopuszczono myśli, że operacja może być odwołana przez obecność niemieckich dywizji pancernych w rejonie Arnhem. Nie uwzględniono czynnika narastania wojsk przeciwnika na kierunku natarcia 30 Korpusu i jego sąsiadów. W rezultacie jedyna droga, po której przemieszczały się jednostki 30 Korpusu, była wielokrotnie przecinana przez niemieckie grupy bojowe. Potrafiły one również skutecznie spowalniać natarcie 8 i 12 Korpusu, a brak odwodu strategicznego spowodował, że nie istniały możliwości potęgowania ich natarcia. Montgomery złamał w ten sposób kardynalną zasadę, według której nie rozpoczyna się strategicznej operacji zaczepnej, nie mając odwodu strategicznego.

Planując operację, złamano zasady użycia wojsk powietrznodesantowych. Desant został rozciągnięty w czasie – w trzech następujących dzień po dniu rzutach – trwał aż pięć dni. Błędem było desantowanie kolejnych sił na te same zrzutowiska co poprzednio wobec niemożności ich utrzymania. Wojska były desantowane w rejonach oddalonych o kilkanaście kilometrów od celu, a w kluczowym dla powodzenia operacji rejonie Arnhem lądowały zbyt małe siły w stosunku do postawionych zadań. Ponadto utracono czynnik zaskoczenia, który jest podstawowym atutem wojsk powietrznodesantowych.

Aliancki system dowodzenia okazał się nieefektywny na wielu poziomach. Autokratyczny Montgomery usunął w cień dowódcę 2 Armii gen. Dempseya, który musiał na swe barki przyjmować winę za błędy przełożonego. Dowódca 1 Armii Powietrznodesantowej gen. Brereton nie zbudował właściwego łańcucha dowodzenia w relacjach z siłami powietrznymi, nie zadbał o ustanowienie oficerów łącznikowych, nie widział konieczności zapewnienia wsparcia przez samoloty znajdujące się w Belgii. Dowódca 30 Korpusu przed operacją i w jej trakcie poważnie chorował. Dowódca 1 KDP gen. Browning i jego sztab boleśnie odczuli, czym różni się dowodzenie korpusem w Wielkiej Brytanii od dowodzenia korpusem w polu. Nie potrafili zbudować sprawnego systemu dowodzenia i systemu łączności, choć takie możliwości zapewniały im batalion łączności specjalnej „Phantom” oraz holenderski ruch oporu. Małe doświadczenie oficerów sztabu i ich ograniczone horyzonty umysłowe spowodowały, że gen. Browning nie panował nad sytuacją. Zabrakło reakcji wyższych dowództw na zmieniającą się sytuację operacyjną w rejonie desantowania wojsk. Dowódca 1 DPD gen. Urquhart utracił dowodzenie nad dywizją na 36 godzin. Dowódca Dywizji Pancernej Gwardii gen. Adair postępował schematycznie. Nie było determinacji w działaniu jego dywizji. Sprawdzili się w działaniu dowódcy pozostałych związków taktycznych – 82 i 101 DPD oraz dowódca polskiej 1 SBSpad gen. Stanisław Sosabowski.

W konsekwencji tej sytuacji najskuteczniejszym środkiem do zwalczania desantów powietrznych okazała się broń pancerna. Niepowodzenie operacji „Market-Garden” zmusiło aliantów do czołowego ataku na Wał Zachodni. W wyniku opisanych zdarzeń armia amerykańska stoczyła w ciągu kolejnych sześciu miesięcy swoją największą w XX wieku bitwę.

Źródło cytatu: Cornelius Ryan, „O jeden most za daleko”, Warszawa 1979, s. 6.
Bibliografia:
„21 Army Group, Operation ‘Market Garden’ 17–26 Sept 1944”, (bmirw).
Aaron Ch. Bates, „The Last German Victory: Combat Doctrine and Tactical Performance in Operation ‘Market Garden’”, September 1944, Calgary 2020.
David P. Houghton, „Understanding Groupthink: The Case of Operation Market Garden”, „Parameters” 2015, nr 3.
Joel J. Jeffson, „Operation ‘Market Garden’. Ultra Intelligence Ignored”, Fort Leavenworth 2002.
Robert Kershaw, „It never Snows in September”, London 1990.
Steven D. Rosson, „An Examination of the Intelligence Preparation for Operation Market-Garden”, September 1944, Charleston 1997.
Cornelius Ryan, „O jeden most za daleko”, Warszawa 1979.
Robert Urquhart, „Report on Operation ‘Market’”, 10 Jan 1945.


Juliusz S. Tym, pułkownik, doktor habilitowany, profesor nadzwyczajny Akademii Sztuki Wojennej, historyk wojskowy. Specjalizuje się w historii kawalerii oraz wojsk pancernych, co odpowiada linii rozwojowej europejskich formacji kawaleryjskich. Autor kilkunastu publikacji naukowych na temat Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, m.in. „1 Dywizja Pancerna. Organizacja i wyszkolenie”; „Polska 1 Dywizja Pancerna w Normandii”; „Wojska pancerne Polskich Sił Zbrojnych 1940–1947. Doktryna, organizacja, szkolenie i działania bojowe”.

płk Juliusz S. Tym

autor zdjęć: Getty Images, Imperial War Museum, US Archiv

dodaj komentarz

komentarze


Rozkaz: rozpoznać przeprawę!
 
Witos i spadochroniarze
Nominacje generalskie na 106. rocznicę odzyskania niepodległości
Polskie „JAG” już działa
Udane starty żołnierzy na lodzie oraz na azjatyckich basenach
Do czterech razy sztuka, czyli poczwórny brąz biegaczy na orientację
Złoty Medal Wojska Polskiego dla „Drago”
Czas „W”? Pora wytropić przeciwnika
Rozliczenie podkomisji Macierewicza
NATO odpowiada na falę rosyjskich ataków
Polski producent chce zawalczyć o „Szpeja”
Polska liderem pomocy Ukrainie
The Power of Buzdygan Award
Ostrogi dla polskich żołnierzy
Namiastka selekcji
Czworonożny żandarm w Paryżu
Wojskowi rekruterzy chcą być (jeszcze) skuteczniejsi
Polski wkład w F-16
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Nowe pojazdy dla armii
Hokeiści WKS Grunwald mistrzami jesieni
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
Miliony sztuk amunicji szkolnej dla wojska
Zapomogi dla wojskowych poszkodowanych w powodzi
Polskie mauzolea i wojenne cmentarze – miejsca spoczynku bohaterów
Niepokonany generał Stanisław Maczek
Polsko-czeska współpraca na rzecz bezpieczeństwa
Karta dla rodzin wojskowych
Kleszcze pod kontrolą
Odznaczenia dla amerykańskich żołnierzy
Kamień z Szańca. Historia zapomnianego karpatczyka
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Strategiczne partnerstwo
„Złote Kolce” dla sportowców-żołnierzy
Jak dowodzić plutonem szturmowym? Nowy kurs w 6 BPD
Komisja bada nielegalne wpływy ze Wschodu
Święto marynarzy po nowemu
Olympus in Paris
Ostre słowa, mocne ciosy
Zmiana warty w PKW Liban
Ogień nad Bałtykiem
Olimp w Paryżu
Rosomaki na Litwie
Rosyjskie wpływy w Polsce? Jutro raport
„Bezpieczne Podlasie” na półmetku
Szkolenie 1000 m pod ziemią
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Rumunia, czyli od ćwiczeń do ćwiczeń
Zagrożenie może być wszędzie
Kto dostanie karty powołania w 2025 roku?
Snipery dla polskich FA-50
Żeby nie poddać się PTSD
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Po pierwsze: bezpieczeństwo granic
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Byłe urzędniczki MON-u z zarzutami
Breda w polskich rękach
Ile GROM-u jest w „Diable”?
Rajd pamięci i braterstwa
Żołnierze, zdaliście egzamin celująco
Centrum Robotów Mobilnych WAT już otwarte
Jacek Domański: Sport jest narkotykiem

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO