Wojsko się rozrasta. W plutonach coraz częściej zastępcami dowódców zostają młodzi żołnierze. Chcemy, by w razie potrzeby potrafili przejąć obowiązki swoich zwierzchników – tłumaczy st. chor. sztab. Jarosław Majka z 12 Brygady Zmechanizowanej. Pomóc w tym ma opracowany przez niego program szkoleń. Pierwsi kursanci ocenili zajęcia pozytywnie.
W pierwszej edycji zajęć wzięło udział 50 żołnierzy. Wszyscy na co dzień służą w 12 Brygadzie Zmechanizowanej. Kurs został rozpisany na trzy dni. – W pierwszym skupiliśmy się na regulaminach, drugi został poświęcony taktyce, trzeci zaś szkoleniu ogniowemu oraz inżynieryjno-saperskiemu – wylicza st. chor. sztab. Jarosław Majka, starszy podoficer dowództwa w szczecińskiej brygadzie. Żołnierze mieli okazję wysłuchać prelekcji, ale też zobaczyć modelowy pokaz szkolenia w wykonaniu jednego z plutonów. Przyglądali się, w jaki sposób prowadzić musztrę, a także jak pokierować plutonem w rejonie wyjściowym, podczas marszu ubezpieczonego, jak wydawać rozkazy, wreszcie jak prowadzić zajęcia strzeleckie na symulatorze Śnieżnik.
– Kurs to mój autorski projekt – przyznaje podoficer. – Pomysł zrodził się niedawno. Wojsko nieustannie się rozrasta. Widać to i w naszej brygadzie. Na stanowiskach zastępcy dowódcy plutonu mamy zarówno doświadczonych sierżantów z 20-letnim stażem, jak i żołnierzy młodych, którzy dopiero zbierają doświadczenie. Zgodnie z przepisami wspomnianą funkcję mogą teraz pełnić nawet kaprale – dodaje. Zdaniem st. chor. sztab. Majki żołnierzom tym warto poświęcić więcej uwagi. – Zależy mi na tym, aby byli w stanie wziąć na siebie większą niż dotąd odpowiedzialność za funkcjonowanie plutonu. Aby na przykład potrafili samodzielnie poprowadzić szkolenie, a w razie potrzeby przejąć także inne obowiązki swoich zwierzchników czy objąć wakujące stanowisko – podkreśla podoficer.
Dobrze wyszkolony zastępca powinien stanowić oparcie dla dowodzącego plutonem oficera – nierzadko też młodego stażem. – Doskonale sprawdza się to w armiach USA czy Wielkiej Brytanii. Dlatego myślę, że my również powinniśmy podążać w tę stronę – przekonuje st. chor. sztab. Majka. W pierwszym szkoleniu wzięli udział żołnierze z różnym stażem. – Chodziło nam także o wymianę doświadczeń i przekazywanie wiedzy młodszym chłopakom przez ich bardziej doświadczonych kolegów – zaznacza podoficer.
Wśród uczestników szkolenia znalazł się m.in. sierż. Adam Szubiński. Jak sam przyznaje, w wojsku służy od osiemnastu lat, ale zastępcą dowódcy plutonu został zaledwie trzy miesiące temu. Formalnie, bo w rzeczywistości obowiązki przypisane temu stanowisku pełnił przez ostatnie dwa lata. – Moim zdaniem szkolenie to niezły pomysł. Po pierwsze każdy żołnierz, niezależnie od stopnia, stażu i pełnionej przez niego funkcji, powinien się rozwijać. A podczas takiego kursu można dowiedzieć się naprawdę sporo. W natłoku codziennych obowiązków czasem trudno zwolnić i o pewne sprawy dopytać. A teraz była ku temu doskonała okazja – podkreśla. I dodaje, że dla niego najciekawszym chyba elementem kursu były zajęcia na symulatorze Śnieżnik. – W macierzystej jednostce nie mamy aż tak rozbudowanego urządzenia. Generalnie system ten daje szkolonym mnóstwo możliwości, by rozwijać zarówno umiejętności indywidualne, jak i zespołowe – podkreśla sierż. Szubiński.
St. chor. sztab. Jarosław Majka, starszy podoficer dowództwa w szczecińskiej brygadzie.
Tymczasem st. chor. sztab. Majka zapowiada, że zajęcia dla zastępców dowódcy plutonu będą kontynuowane. – W kolejnych edycjach będzie mniej metodyki, a więcej zajęć praktycznych, i to z bardzo różnych dziedzin. Zamierzamy na przykład doskonalić u kursantów kompetencje związane z przywództwem. Będą też zajęcia wyrównawcze dla tych żołnierzy, którzy uznają, że muszą na dłużej zatrzymać się przy jakimś elemencie wyszkolenia – podsumowuje podoficer.
autor zdjęć: szer. Tomasz Łomakin/12 BZ
komentarze