W chwili śmierci 7 stycznia 1949 roku Jan Rodowicz „Anoda”, żołnierz Szarych Szeregów i powstaniec warszawski, miał 26 lat. Według oficjalnej wersji komunistycznych władz zabił się, wyskakując z okna podczas śledztwa. Zdaniem wielu badaczy jednak samobójstwo zostało sfingowane, aby zatrzeć ślady prawdziwej przyczyny śmierci. Sprawa ta do tej pory nie została wyjaśniona.
Powstanie warszawskie – zdjęcie ilustracyjne. Fot. Sylwester „Kris” Braun / Muzeum Warszawy
W wigilię, 24 grudnia 1948 roku funkcjonariusze bezpieki aresztowali w rodzinnym domu w Warszawie por. Jana Rodowicza „Anodę”, byłego żołnierza batalionu „Zośka”. Został on przewieziony do aresztu w siedzibie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przy ul. Koszykowej. – Jego zatrzymanie było początkiem większej operacji wymierzonej w środowisko byłych żołnierzy zgrupowania „Radosław”, potem nastąpiły kolejne aresztowania – mówi dr Grzegorz Tracki, historyk zajmujący się okresem II wojny światowej i komunistycznego reżimu.
Dwa tygodnie później, 7 stycznia 1949 roku „Anoda” zginął podczas śledztwa w niejasnych okolicznościach. Według oficjalnej wersji MBP i prokuratury przyczyną jego śmierci był samobójczy skok z okna czwartego piętra budynku. „Otworzyłem drzwi i wszedłem pierwszy do pokoju. Jan Rodowicz wszedł za mną i biegiem wskoczył na parapet otwartego okna i wyskoczył. Nie mogłem go powstrzymać, przeleciał koło mnie jak wicher. Okno było dwuskrzydłowe, otwarte na oścież” – zeznał w 1992 roku por. Bronisław Kleina, który przesłuchiwał Rodowicza.
12 stycznia ciało w tajemnicy przewieziono do zakładu pogrzebowego, a później anonimowo pochowano na powązkowskim Cmentarzu Komunalnym (dziś Powązki Wojskowe). Rodzinę o śmierci „Anody” powiadomiono dopiero w marcu 1949 roku. Dzięki pomocy kierownika zakładu pogrzebowego odnaleziono ciało i przeniesiono trumnę do grobu rodzinnego na Starych Powązkach.
Bohater Szarych Szeregów
Jan Rodowicz był legendą Szarych Szeregów. Absolwent Gimnazjum i Liceum im. Stefana Batorego, harcerz 23 Warszawskiej Drużyny Harcerskiej „Pomarańczarnia”, był kolegą m.in. Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”, Macieja Aleksego Dawidowskiego „Alka” i Jana Bytnara „Rudego”. W konspiracji działał od 1939 roku. Najpierw w Małym Sabotażu, a potem w Grupach Szturmowych Szarych Szeregów jako zastępca dowódcy drużyny. We wrześniu 1943 roku, po utworzeniu batalionu „Zośka”, „Anoda” został zastępcą dowódcy plutonu. Brał udział w wielu akcjach Grup Szturmowych, m.in.: akcji pod Arsenałem, uwolnieniu pod Celestynowem blisko 50 więźniów przewożonych do obozu KL Auschwitz czy likwidacji posterunku żandarmerii granicznej w Sieczychach.
Podczas Powstania Warszawskiego walczył na Woli i Czerniakowie w batalionie „Zośka”. Był kilkukrotnie ranny i część zrywu spędził w szpitalu. W nocy z 17 na 18 września żołnierze 1 Armii Wojska Polskiego ewakuowali go pontonem przez Wisłę na Pragę. Na początku 1945 roku nawiązał kontakt z byłymi zośkowcami. W ramach Delegatury Sił Zbrojnych na Kraj został dowódcą oddziału dyspozycyjnego płk. Jana Mazurkiewicza „Radosława”, szefa Obszaru Centralnego DSZ. Uczestniczył w akcjach propagandowych skierowanych przeciwko komunistycznej władzy i ochraniał odprawy dowództwa.
W sierpniu 1945 roku, po rozwiązaniu DSZ i likwidacji jednostki, wspólnie z członkami batalionu „Zośka” nadzorował ekshumację i pochówek na Cmentarzu Powązkowskim poległych kolegów. Zajmował się także ewidencją poległych i zaginionych zośkowców oraz był inicjatorem powołania Archiwum Baonu „Zośka”. We wrześniu 1945 roku, odpowiadając na apel płk. Mazurkiewicza o ujawnienie się żołnierzy AK, stawił się przed Komisją Likwidacyjną b. AK. W tym samym czasie rozpoczął studia na Wydziale Elektrycznym Politechniki Warszawskiej, a potem przeniósł się na wymarzony kierunek, czyli architekturę.
Hipotezy i dowody
Dalsze plany Jana Rodowicza przerwało aresztowanie i śmierć. – Rodzina „Anody” nie uwierzyła w jego samobójstwo, uważając, że zostało ono sfingowane, aby ukryć prawdziwą przyczynę zgonu i jednocześnie uderzyć w legendę Rodowicza – tłumaczy historyk. Pojawiło się kilka hipotez co do przyczyn śmierci. Jedną z nich było zastrzelenie podczas śledztwa, jednak wersja ta w 1995 roku podczas oględzin szczątków „Anody” przez lekarzy medycyny sądowej nie została potwierdzona.
Druga teoria mówiła o śmierci wskutek brutalnego przesłuchania. Miał ją potwierdzić w 1949 roku dr Konrad Okolski, dyrektor Szpitala Dzieciątka Jezus. Zgłosił się on do Rodowiczów i przekazał im informacje od prof. Wiktora Grzywy-Dąbrowskiego, ówczesnego kierownika Zakładu Medycyny Sądowej. Do tego zakładu zostało przywiezione przez ubeków ciało „Anody”. Prof. Grzywo-Dąbrowski odmówił podpisania protokołu sekcji, w którym jako przyczynę śmierci podano krwotok z tętnicy głównej powstały po samobójczym skoku. – Nocą sam potajemnie przeprowadził sekcję zwłok, która miała wykazać obrażenia wskazujące na pobicie – podaje dr Tracki.
Jeszcze inna teoria mówi, że skok Rodowicza przez okno był nieudaną próbą ucieczki. Chciał on ponoć dostać się na dach niewielkiego budynku, a potem przedostać na teren pobliskiej ambasady Wielkiej Brytanii. Niestety podczas skoku miał odnieść kontuzję i zostać schwytany oraz zakatowany przez ubeków.
Po przemianach ustrojowych w 1989 roku na wniosek rodziny „Anody” podjęto próby wyjaśnienia jego śmierci. W 1991 roku przeprowadzono śledztwo w tej sprawie, a w 1995 roku szczątki Rodowicza ekshumowano i zbadano w Zakładzie Medycyny Sądowej w Warszawie. – Nie udało się jednak ustalić przyczyny zgonu i śledztwo zostało umorzone z powodu braku materiałów dowodowych – wyjaśnia dr Tracki.
Do dziś śmierć Jana Rodowicza pozostaje więc zagadką. – Z pewnością jednak, choćby pośrednio, przyczynili się do niej funkcjonariusze komunistycznego aparatu bezpieczeństwa – podkreśla historyk.
autor zdjęć: Sylwester „Kris” Braun / Muzeum Warszawy; arch. IPN
komentarze