Manewry na Bałtyku to w tym roku nie lada gratka dla miłośników floty wojennej. Po raz pierwszy można było wejść na okręty, a nawet posłuchać jazzu i blusa w wykonaniu wojskowej orkiestry.
Tylko jednego dnia dwadzieścia tysięcy osób zwiedziło okręty, które przycumowały, by wziąć udział w międzynarodowych ćwiczeniach „Baltops 2012”. Wielu musiało przemierzyć pół Polski. – Do Gdyni przyjechałem razem z bratem z Poznania. Udało nam się zwiedzić wszystkie okręty zacumowane w Basenie Prezydenta oraz spojrzeć jeszcze z daleka na USS „Normandy” na Nabrzeżu Francuskim – opowiada trzydziestoletni Bartosz Wein.
Choć manewry pod kryptonimem „Baltops” są organizowane na Bałtyku od czterdziestu lat, to w tym roku są wyjątkowe. Polska jest bowiem gospodarzem tegorocznych ćwiczeń. Mimo że w minionych latach nasz kraj bywał już organizatorem „Baltopsu”, to tym razem po raz pierwszy okręty w Gdyni zostały udostępnione do zwiedzania.
– To był strzał w dziesiątkę. W niedzielę okręty obejrzało ponad dwadzieścia tysięcy osób. To świetna promocja zarówno miasta, jak i samej Marynarki Wojennej – cieszy się Joanna Grajter, rzecznik prasowy gdyńskiego magistratu.
Na Bartoszu Weinie największe wrażenie zrobiły okręty z zespołu duńskiego, w tym „Absalon” oraz „Iver Hiutfeldt”. – No i oczywiście w pamięci utkwił nam okręt „Kaliningrad” z orkiestrą grającą standardy jazzowe na pokładzie – opowiada Wein, który na co dzień pracuje w poznańskim magistracie. – Żałuję tylko, że nasz sześciogodzinny pobyt w Gdyni to za mało, żeby zobaczyć jeszcze Port Wojenny na Oksywiu i lotnisko w Babich Dołach.
A jest co oglądać. Na trzydziestu okrętach z dwunastu państw przypłynęło do Gdyni około dwóch tysięcy marynarzy. Niektórych można było zobaczyć i posłuchać na IX Gdynia Blues Festival. „Baltops” to także dobry czas dla pomorskich handlowców. Marynarze chętnie odwiedzają polskie puby i to nie tylko te gdyńskie, ale także sopockie i gdańskie. Impreza marynarki jest więc okazją zwiększenia obrotów trójmiejskich gastronomików, taksówkarzy i sprzedawców pamiątek.
autor zdjęć: Marian Kluczyński
komentarze