Japonia, wysyłając swoje okręty z wizytą do Polski, daje sygnał: liczymy się na świecie pod względem militarnym, jesteśmy obecni na oceanach i chcemy nawiązać z wami przyjacielskie stosunki. O znaczeniu morskiej dyplomacji mówi kmdr por. Michał Czernów, szef Wydziału Współpracy Międzynarodowej w Dowództwie Marynarki Wojennej.
Kmdr por. Michał Czernów, szef Wydziału Współpracy Międzynarodowej w Dowództwie Marynarki Wojennej.
Po raz pierwszy w historii japońskie okręty przycumowały w polskim porcie. Jakie ta wizyta ma znaczenie w stosunkach między obydwoma krajami?
Kmdr por. Michał Czernów: W dyplomacji wizyta ta jest zaliczana do kategorii oficjalnych, ale jej znaczenie jest bardzo duże. Dla japońskich okrętów to, po pierwsze, doskonała okazja do prezentacji bandery. W ten sposób państwo wysyła sygnał: liczymy się na świecie pod względem militarnym, jesteśmy obecni na morzach i oceanach. W tym wypadku należy do tego jeszcze dodać: chcemy z wami nawiązać przyjacielskie stosunki. I dlatego właśnie Japończycy zostali przyjęci z honorami. Na ich spotkanie wyszła w morze fregata ORP „Gen. T. Kościuszko”, w samej Gdyni gości powitały salwy armatnie z pokładu historycznego niszczyciela ORP „Błyskawica”. Tym samym odpowiedział mu okręt szkolny „Kashima”. W porcie zaś czekał na nich kontradmirał Stanisław Kania, szef szkolenia Marynarki Wojennej RP.
A jak powstał pomysł zorganizowania takiej wizyty?
Duże znaczenie miało spotkanie premierów obydwu państw. Podkreślał to też niedawno, podczas roboczego spotkania, dowódca japońskiego zespołu kontradmirał Fumiyuki Kitagawa. Jednak pierwszy sygnał wyszedł ze strony Tokio. Do Dowództwa Marynarki Wojennej RP zwrócił się attaché morski Japonii, ponieważ okręty tego kraju planowały rejs szkoleniowy dookoła świata. Uznano, że Gdynia to dobre miejsce na jeden z postojów. Nasze dowództwo przychyliło się do tego pomysłu. Japończycy uzyskali niezbędne zgody dyplomatyczne. W efekcie jesteśmy świadkami otwarcia nowego rozdziału w kontaktach pomiędzy dwoma państwami.
Okręty bardzo często stają się ważnym elementem dyplomacji…
To prawda. Co ciekawe, zasada ta obowiązywała bez względu na ustrój. Nasze okręty wchodziły do portów Europy Zachodniej nawet w czasach, gdy Polska należała do Układu Warszawskiego. Wystarczy wspomnieć polski niszczyciel rakietowy ORP „Warszawa”, który gościł w RFN, Szwecji, Wielkiej Brytanii. Zresztą okręty NATO cumowały też wówczas w naszych portach. To był element ocieplenia stosunków między wrogimi obozami. Świat się zmienił, ale tradycja jest kontynuowana. W ubiegłym roku w Gdyni gościł na przykład flagowy okręt marynarki brytyjskiej HMS „Bullwark”. Przy tej okazji wizytę złożył nam też dowódca Królewskiej Marynarki Wojennej. W Gdańsku oficjalną wizytę złożyła niemiecka fregata „Augsburg”. Często przypływają do nas także jednostki francuskie. Takich przykładów jest znacznie więcej. No i oczywiście nie należy zapominać o wizytach roboczych, związanych ze wspólnymi ćwiczeniami…
Wróćmy do Japończyków. Jak teraz mogą się układać kontakty między siłami morskimi obu państw?
Nie spodziewałbym się raczej rewizyty polskich okrętów w Japonii. Niewykluczone jednak, że będzie dochodziło do szkoleniowej wymiany oficerów czy spotkań na poziomie sztabów.
autor zdjęć: Marian Kluczyński
komentarze